nie wiem, czy bardziej zdjęcie zainspirowało mnie do pomyślenia o książkach, czy książki do zrobienia zdjęcia na photochallenge'a (tumblr), ale ewidentnie coś zadziałało!
co jakiś czas, pozbywając się kolejny rzeczy z pokoju, wynosiłam z nich pełne torby książek, które lądowały najczęściej w piwnicy, ale te dwie półeczki musiały zostać pełne. Harry'ego już od czwartej części czytałam na bieżąco, to znaczy w dniu premiery musiałam mieć już swój świeżutki, pachnący nowością egzemplarz, no i tydzień z życia miałam z głowy. wiem, że niektórzy pochłaniali go w dobę lub dwie, ale ja nie lubię tak szybko czytać książek, wolę sobie przynajmniej trochę dozować dawkę, bo w końcu po coś tych książek wyczekiwałam, prawda? filmy też lubię, jedne bardziej, drugie mniej, ale mimo wszystko jestem fanką HP forever i niesamowicie się cieszę, że to na czasy mojego dzieciństwa przypadł ten, co tu dużo mówić, fenomen! jeśli nie lubicie, to nie zrozumiecie, o czym piszę :).
co do Meg Cabot, to taaak, byłam młodziutką głupiutką dziewczynką zaczytującą się w Pamiętnikach Księżniczki (być może są tu osoby, które to czytały, i wiedzą, że to nie takie całkowicie durne książki, jak by się mogło wydawać po tytule). zresztą co ja się będę tłumaczyć, są świetne i połowę z nich pochłonęłam ponownie po maturze:) dzięki Pamiętnikom stałam się naprawdę dużą fanką Meg Cabot i pozostały może ze 3-4 tytuły, które nie przeszły przez moje rączki, a całkiem sporo ich wszystkich było. resztę albo mam u siebie, albo odnalazłam w bibliotece. właśnie mi się przypomniało, że miałam zamówić sobie w empiku najnowszą, która wcale już nie jest taka nowa, a ja ciągle o niej zapominam. zaraz będzie moja!!!
ajaj, chciałabym czytać tak dużo jak kiedyś, tylko teraz już trochę ambitniej może ;). wciąż czytam, uwielbiam książki i nie wyobrażam sobie wakacji bez chociaż krótkiej listy przeczytanych dla przyjemności tytułów, ale i tak czuję niedosyt. pamiętam, jak liceum wysysało ze mnie chęci do czytania, bo tam bez przerwy była jakaś wisząca nade mną lektura. naprawdę chyba nie zdarzał się za często tydzień, żeby coś nie było przez nas SZCZEGÓŁOWO omawiane. na studiach też nie cierpię na nadmiar wolnego czasu, a to, co mam, często inwestuję w inne przyjemności, ale już wiem, co będę robić w jesienne i zimowe wieczorki :3
mam już co prawda kilka zaczętych książek, ale
POLECICIE WY COŚ DO POCZYTANIA? :-)