WRESZCIE zebrałam się i przypomniałam sobie, jak bardzo lubiłam pisać pamiętnik. taki o wszystkim i o niczym, dla siebie i dla wyrzucenia z siebie dobrych i złych emocji. żeby tak przybliżyć problem - robiłam to z jakimiś tam przerwami, ale raczej niedługimi, od października 2005 roku. pisania miałam dużo i dużo przede mną, bo zaniedbałam to na jakieś dzisięć miesięcy, z małymi wyjątkami, i to moja najdłuższa przerwa. a dużo się dzieje przez tyle czasu : ). za często zapominam o tym, co lubię i się gubię w dziwnych momentach, żyjąc tak trochę obok swojego życia. nie wiem jak inaczej to wytłumaczyć, ale tak to trochę wygląda. spróbuję to ograniczyć do minimum! nowy rok akademicki to dobra okazja do uporządkowania samej siebie. a uporządkowany start z nauką też by nie zaszkodził, może byłoby mi nieco prościej kończyć semestr przed czasem, co tym razem szczęśliwie się udało, ale miałam pod górę jak nie powiem co! ciekawe, czy organizacja mi pomoże, czy to po prostu chodzi o zdolności szarych komórek do działania i tego nie przeskoczę :3 przekonamy się, buziaki i miłego sobotniego wieczorku!