Na zdjęciu dwie Malty - jezioro i galeria.
Jedno z najlepszych miejsc w Poznaniu.
A najlepszych dla mnie.
Tak na zakończenie lata 2011.
Życiowe motto, to zdanie, które towarzyszy nam przez całe (lub sporą większość) życia. Niektórzy błędnie nazywają swoim mottem coś, co podchwycą gdzieś przypadkiem i powtarzają, wypisują w różnych miejscach w sieci i na tym się to kończy - bo nic w tym kierunku nie robią, nie wypełniają tych słów lub po prostu w nie nie wierzą.
Mnie od paru lat towarzyszy kilka zdań, które kiedyś usłyszałem, które mają pewną wartość i coś mi dają. Jednakże tak naprawdę moim mottem jest jedno krótkie zdanie: Idę, kiedy inni się zatrzymują. Widnieje ono od początku jako nazwa mojego fotobloga. Nie mógł nikt lepiej ująć mojego charakteru, mojego często odmiennego, chociaż bardzo rzadko złego, podejścia do życia, mojego przejmowania się rzeczami, które innych nie obchodzą i nieprzejmowania się tym, które to obchodzić mnie powinny. I nie wiem już, skąd te zdanie wziąłem, ale tej osobie dziękuję.
Zawsze idę do przodu - nawet, kiedy wielu machnęłoby już ręką i zawróciło, albo przysiadło na przydrożnym kamieniu i czekało, co się teraz wydarzy. Nawet jeśli chodzi o ten fotoblog, to też owe zdanie ma zastosowanie. Dalej piszę to, co chcę, i wklejam zdjęcia, jakie chcę, pomimo, że wielu pewnie mówi "ale pojebany z niego koleś" (znam takie przypadki). Trudno, to także wchodzi w skład rzeczy, którymi się nie przejmuję. A zresztą im więcej krytyki, tym więcej dam przyczyn do owej krytyki - ta niekonstruktywna bez argumentów po mnie spływa, a lubię karmić wszelkich błaznów i patrzeć, jak myślą, że są fajni. Na szczęście jest też druga strona tego medalu - dużo jest osób, które chwalą wpisy, chociaż tak naprawdę nie uważam, by byłoby w nich cokolwiek, co mogłoby przyciągać. No, poza zdjęciami, które to trafiają się fajne ;)
Żeby nie odbiec za daleko od tematu (chociaż, cholera, juz to zrobiłem), to napiszę jeszcze, że w myśl swojego motta nie poddałem się w jednej ważnej rzeczy, o której de facto miałem zamiar napisać w pierwszej kolejności - w miłości. I tu można spokojnie powiedzieć, że tym razem każdy już dawno by się poddał po takim obrocie sprawy. Ja nie odpuściłem, bo wiedziałem, że warto się starać mimo krzywd, jakich doznałem. I jak się okazuje, chyba dopiąłem swego, bo wszystko układa się w końcu tak, jak od zawsze chciałem, by układało się na... zawsze.
Idźcie, kiedy inni się zatrzymują. Identyfikowanie się i ślepe podążanie za tłumem już nigdy nie będzie dobre. Może kiedyś było, ale nie w tych czasach.
Bez ładu i składu? Możliwe.
Wszak jestem po trzech nockach z rzędu,
więc mogę trochę nie ogarniać...
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24