c.d drugiego rozdziału
Wczoraj przyjechałam na jakieś zadupie. Nie ma tu nikogo& Tylko jakiś chłopak. Jest spoko. Znaczy z wyglądu, bo prawie wcale się nie odzywa. Jestem przekonana, że coś wisi nad miasteczkiem. Swoją drogą to miasteczko nazywa się Phantom. Mam w pokoju jakieś stare lustro. Wydaje mi się, że to nie jest zwykłe lustro. Nie odkryłam jeszcze tylko w nim nic magicznego. Ale mam takie nieodparte wrażenie, jakby coś w nim było. Muszę to zbadać.
Nigdy nie byłam miłośniczką czytania, więc odłożyłam notes na szafkę. Podeszłam do okna i oparłąm ręce o duży, szeroki parapet. Nie chciałam na nim siadać, ponieważ nie byłam pewna czy wytrzyma mój ciężar. Spojrzałam na kamienne płyty. Od naszego domu do nich był niewielki pas wolnej przestrzeni. Wyglądało to jak stary cmentarz. Z jego prawej strony, blisko płotu domu Ani, rosły pojedyncze drzewa, a po lewej stronie był mały las. Nasz dom był zaraz przy tym lesie. Słońce za cmentarzem chyliło się powoli ku zachodowi, jeszcze jednak oświetlając nagrobki całkiem porządnie. Postanowiłam przespacerować się przed snem. Wyszłam z domu, w korytarzu zmieniając jeszcze kapcie na jakieś rozdeptane trampki. Skierowałam się za dom. Doszłam do pierwszej kamiennej płyty. Przyjrzałam jej się. Niewątpliwie musiał być to kiedyś cmentarz, bo było na niej coś napisane. Nie mogłam się rozczytać. Przeszłam jeszcze kawałek dalej i stanęłam blisko lasku. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Tuż obok mnie coś poruszyło liśćmi. Odwróciłam się szybko w tamtą stronę. Krzak jeszcze lekko drżał. Obeszłam go dookoła, rozgarnęłam nawet gałęzie, nic tam nie było. Musiało mi się coś przewidzieć. Gdy tylko zdąrzyłam tak pomyśleć w głębi lasu ujrzałam zarys postaci. Ściemniało, na dodatek postać szybko puściła się biegiem jeszcze dalej w las, więc nie zdąrzyłam zorientować się kto to. W przypływie nagłej ciekawości, której mam i tak za dużo na codzień, pobiegłam za tym kimś. Gdy znowu ją dostrzegłam, lawirującą pomiędzy drzewami stwierdziłam, że to dziewczyna. W pewnym momencie potknęłam się o wystający korzeń i przewróciłam. Gdy podniosłam wzrok jej już nie było. Wstałam, otrzepałam się i rozejrzałam. Kompletnie nie wiedziałam skąd przybiegłam, na dodatek robiło się już naprawdę ciemno. Chcąc nie chcąc, ruszyłam przed siebie, w kierunku, który wydawał mi się słuszny. Nie, to na pewno nie jest najlepsza pora na spacerek po lesie. Zeżrą mnie jakieś UFOludki jeszcze i co będzie? Moja biedna matka wydłubie sobie oczy szydełkiem, a ojciec potnie się łyżką. Nie mogę do tego dopuścić. Po chwili zaczęłam dostrzegać zarys cmentarza. Tak, mój niezawodny zmysł orientacji był niezawodny również dzisiaj. Jak gdyby nigdy nic przeszłam przez Kamienną Polankę (wpadło mi do głowy by tak nazwać ten cmentarz) i skręciłam w kierunku domu.
Napisała: havoria
___________________________________________________
Nie wiem jak będzie chwilowo z notkami przez najbliższe dni, ponieważ dziś wyjeżdżam na domek, trochę się zrelaksować. Z racji, że sama powadzę photobloga, nie będzie miał kto dodawać notek. ;/