photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 MAJA 2016

Nieprawdopodobne? A jednak.

Już dawno miałam usiąść do tego, żeby w końcu napisać o moim niesamowitym wypadzie do Czerska... Ale kompletnie nie miałam na to czasu, ale czuję, że właśnie dzisiaj jest idelany wieczór do tego, żeby właśnie w końcu nadrobić zaległości.

Tak więc, to było dość niedawno, niecały miesiąc temu, kiedy pojechałam do Warszawy na długi weekend. Oczywiście jechałam tam szczególnie w jednym celu - żeby spotkać się właśnie z Nim, z moim potencjalnym facetem? Może. Tak więc po udanym spotkaniu w pubie wieczór wcześniej, następnego dnia udaliśmy na sobotniego tripa po okolicy, a głównym celem tej wyprawy był właśnie Czersk. W zasadzie to nie spodziewałam się, że właśnie następnego dnia po udanej randce znajdę się właśnie w Czersku.

A jednak. I w dodatku zwiedzę tamtejszy zamek. I tak też się stało. Oczywiście na poczatku nic na to nie wskazywało, ale już od lat wszyscy dobrze wiemy, że spontaniczne sytuacje i spontaniczne pomysły są najlepsze. Tak było również i w tym przypadku.

Co prawda cieszę się, że nie wyniknęło to z mojej inicjatywy tylko z Jego. I spodobała mi się na tamten moment Jego kreatywność jeśli chodzi o takie spontaniczne wypady za miasto. To już jest dla mnie wielki plus. Przynajmniej była możliwość spędzenia ze sobą więcej czasu a w tym przypadku niewątpliwie jest to potrzebne jak mamy się bardziej poznać. No bo przecież kilometry grają tutaj znaczącą rolę. A i tak nie mamy okazji póki co widzieć się dość często. Więc te kilka godzin spędzonych na podróżach zrobiły swoje. Mieliśmy okazje porozmawiać, pośmiać się, ogólnie spędzić miło czas. Trochę też oderwać się od codziennych obowiązków, mogliśmy odpocząć... I do tego w większości czasu na świeżym powietrzu.Bardzo mi się podobał ten wyjazd, bo przynajmniej dowiedziałam się, że lubi podróżować, odkrywać nowe miejsca. Ja też lubię. Swego czasu szczerze mówiąc to nie miałam czasu, żeby zwiedzać, jeździć, bo ograniczała mnie praca i to, że dziennie byłam na nogach 12 godzin a w weekendy musiałam odpocząć i nawet już nie chciało mi się nigdzie ruszać z mieszkania... Ale teraz uświadomiłam sobie jak wiele człowiek traci przez długie dojazdy i przez to, że tak na prawdę nie ma obok siebie ludzi, którzy podzielają w jakimś stopniu jego pasje.

Tylko ogranicza się do nich, tak naprawdę zatracając swoje życie... No bo prędzej czy później właśnie tak się dzieje. Czy tego chcemy czy nie. Dlatego ja od teraz chciałabym wszystko zmienić i chciałabym w końcu, aby moje życie zupełnie się zmieniło.

To był fakt faktem taki pierwszy Nasz wspólny "wypad" za miasto, ale bardzo mi się to spodobało. Przez cały czas zastanawiałam się jakby to wszystko wyglądało, gdybyśmy byli razem i razem sobie tak jeździli w weekendy i w jakieś wolne od pracy dni.

Bardzo mi imponuje Jego spontaniczność i to, że tak na prawdę do tej pory robi wszystko, żeby mnie bardziej poznać. Tak mi się przynajmniej wydaje. I w sumie to chciałabym, żeby tak było. I, żeby potem się nie okazało, że źle odczytałam sygnały, które On do mnie kieruje. Bo przez pewien dobry czas tak właśnie było, że miałam do tego taką powiedzmy tendencję, która mówiła o tym, że facet coś chce, a w rzeczywistości okazywało się, że to tylko i wyłącznie przyjaźń. No cóż, może tym razem będzie rzeczywiście inaczej. Liczę na ten dobry czas bo nie ukrywam, ale w końcu mógłby nadejść. No bo ile można czekać...

Ale wracając...ten wypad do tego malutkiego, urokliwego miasteczka okazał się na prawdę fajną przygodą. Na początku zupełnie nie wiedziałam dokąd będziemy jechać, a na końcu drogi okazało się, że wylądowałam w zamku, a nawet w wieży tego zamku, niczym królewna... Tak niewiele, a jednak przez chwilę można poczuć się jak w bajce. I to wcale nie musi być trudne, wystarczy, że facet fajnie zaaranżuje sobotnie popołudnie i już jest zupełnie inne spojrzenie na otaczający nas świat.

Liczą się właśnie chęci. I to mi się w tym wszystkim na prawdę podoba. Podoba mi się ta walka o mnie, podoba mi się ta aranżacja, te plany, i to, że wstając rano widzę wiadomość w której "coś się już dzieje". I od razu dzień wtedy staje się piękniejszy mimo tych wszystkich problemów, z którymi muszę się póki co mierzyć. Jest inaczej, jakaś odskocznia, która w znacznym stopniu wypełnia moje życie i nadaje mu swoje ciepłe barwy. O tak... Chyba długo na to czekałam, aż się doczekałam. Nie zapeszając oczywiście. Oby było w naszym życiu jeszcze wiele takich wspólnych podróży i nie tylko podróży. Nie chciałabym stracić tego kontaktu. Ani tej znajomości, nie tym razem. Nie znamy się dobrze, ale coś mnie w Nim intryguje, tylko jeszcze nie jestem w stanie stwierdzić co... Ale coś jest, i to jest bardzo silne. I to mi się podoba.

Chyba dzięki tej całej sytuacji na prawdę wiele zrozumiałam. Zrozumiałam, że nie można kierować się zdaniem innych i tak po prostu pozwolić komuś odejść, gdzie tak na prawdę nie zna się nawet stanowiska tej drugiej osoby... Zawsze trzeba wyjaśnić, porozmawiać, ale nigdy uciekać i palić mosty. To jest najgorsze co można zrobić. Bo zawsze ktoś może zrobić to nam w najmniej oczekiwanym momencie. Może być tak, że podczas gdy jest pięknie i nic nie wskazuje na jakiekolwiek zmiany - to nagle coś pęka i ta osoba tak po prostu odchodzi, a my nie mamy wpływu na to, żeby Ją zatrzymać. Nie chcę więcej popełnić takiego błędu, bo teraz to wiem, że byłam mega nie fair. A tak, jakby cofnąć czas, to w tym momencie różnie mogłoby to wszystko wyglądać... Może już dawno byśmy mogli być ze sobą, albo rozwinęłaby się z tego jakaś dobra relacja? Może tak by było, no ale nie ma co gdybać... Co by było, gdyby. Było tak a nie inaczej i już czasu nie da się cofnąć, choć z ciekawości chętnie bym ten czas cofnęła. 

Spacerując po tej miejscowości mieliśmy czas na to, żeby porozmawiać i nacieszyć się Słońcem i piękną pogodą - to akurat był duży plus tego wyjazdu. Na szczęście obyło się bez deszczu, wymarzona pogoda na spędzenie soboty. Z dala od tego wszystkiego, z dala od innych ludzi. Musiałam pokonać swój lęk wysokości chodząc po wieży, było dość wysoko a jak dla mnie to nie lada wyczyn, ale pokonałam swój lęk. Widok był imponujący. Drzewa, lasy, piękny krajobraz. I jeszcze On, stojący za mną, czułam się po prostu bezpiecznie bo wiedziałam, że nic mi się nie stanie... Czułam się bezpiecznie. I chciałam, żeby czas zatrzymał się w miejscu. Bo z reguły bywa tak, że to co piękne niestety szybko się kończy. A ja tam, właśnie w tamtym miejscu zatrzymałam się w czasie. Można tak powiedzieć... Już dawno nie byłam w takich okolicach i w dodatku z kimś, kogo jeszcze jakiś czas temu wykreśliłam ze swojego życia. Dobra ironia losu, nie ma co. Ale jeśli chodzi o mnie to już chyba standard. Ale taka myśl, taka ciepła myśl.. Zamek, ja, On, ta piękna okolica i do tego wnioski, w jakim kierunku w ogóle zmierzamy, strach mieszany z radością, uśmiechem, Słońce... I świadomość tego, że już niedługo będę musiała wrócić do szarej rzeczywistości. Za dużo emocji jak na jedną podróż, ale cóż... Teraz pisząc o tym wiem, że było warto przejechać po raz kolejny tyle kilometrów i poświęcić swój czas na to, żeby razem z Nim odkryć coś nowego. Coś co być może jeszcze bardziej zbliżyło Nas do siebie. Tak w ogóle to w sobotę mieliśmy się nie widzieć, bo On miał plany, ja w sumie nie miałam planów oprócz tego, że byłam u brata i tak na prawdę to wyszło spontanicznie... Ale cieszyłam się, że ten dzień właśnie miał szansę tak wyglądać i tak się potoczyć. No bo przecież nie ma nic złego w tym, że ludzie wyjeżdżają sobie za miasto i do tego do takich miejsc... Trzeba się jedynie z tego cieszyć, że życie daje nam możliwość przeżywania właśnie takich chwil, to jest najcenniejsze. A ja czuję... Z dnia na dzień czuję, że wychodzę po mału z tej mojej skorupy i zaczynam patrzeć na świat trochę inaczej, niż dotychczas. Patrzę na świat bardziej optymistycznie, już może mniej w nim szarości i użalania się nad sobą - choć wiem, że jeszcze musi minąć sporo czasu, żebym mogła się do tego tak na prawdę przekonać. Ale wiem, że gdzieś tam znów zaczyna rodzić się nadzieja na lepsze jutro. I to mnie cieszy. Cieszy mnie to, że przeszłość nie odciska na mnie może aż tak dużego piętna. Może to właśnie początek tej prawdziwej podróży... Może właśnie te wszystkie sytuacje, które miały miejsce wcześniej były mi potrzebne do tego, żeby nabrać doświadczenia i dystansu do różnych spraw... I teraz zacznie się dopiero ten prawdziwy i godny uwagi etap mojego życia? Obym się nie myliła. Może właśnie w końcu znalazł się facet, który potrafi tak dogłębnie docenić kobietę. I może prawdą jest to co mi kiedyś powiedział.. A mianowicie to, że każdy facet ma swój ideał kobiety i, że dla każdego faceta ważne jest to, żeby mieć "własną księżniczkę". I może tą "księżniczką" mam szansę być ja?

Czas pokaże. Ale podoba mi się taka perspektywa. Chyba każda kobieta w tych czasach chce czuć się doceniona i adorowana przez własnego faceta. I może właśnie o to w tym wszystkim chodzi, żeby dać sobie szansę i nie zamykać się w sobie tylko dlatego, że rządzi nami strach albo jakieś dziwne obiekcje... Czasem chyba trzeba to wszystko zostawić i dać się porwać po prostu temu, czego tak na prawdę chcemy nie patrząc na innych.

No bo przecież nikt za nas tego życia nie przeżyje i my sami, tylko my możemy kreować swoją przyszłość. I to się liczy, reszta w takich sytuacjach jest nieistotna.

I może czasem taka kilkugodzinna podróż jest nam potrzebna, żeby po prostu sobie to uświadomić. No bo prędzej czy później trzeba. Czasem może nam coś umknąć, a potem zostają tylko niewykorzystane szanse. I już niczego nie ma...

 

Komentarze

Junior miodolcesogno Nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko co się wydarzy po drodze czegoś uczy. Potem przychodzą chwile, w których wiemy jak się zachować, w których bardziej doceniamy drugą Osobę, w których jesteśmy bardziej świadomi. A cierpienie? Otwiera oczy na życie, uczy cieszyć się chwilą... Doceniać. Trzymam za Ciebie kciuki! :*
08/07/2016 14:43:09