Tors Belwederski....- arcydzieło, czy raczej jego mocno pokiereszowany fragment, autorstwa rzeźbiarza greckiego z przełomu II/I w.p.n.e. - Apollioniosa, twórcy m.in. Odpoczywającego pięściarza w zbiorach Palazzo Massimo, stojącego obok naszego mężczyzny z blizną w postaci inskrypcji
Ów tors podziwiali już artyści renesansowi, natomiast prawdziwy pean na jego cześć napisał wielki znawca starożytności J.J. Winckelman (przykładowy opis dzieła sztuki).
Miałam zbyt mało czasu na kontemplację tego dzieła, ale uczuciem jakie mi towarzyszyło przy pierwszym oglądzie był żal...że tak mało przetrwało, że to co przetrwało jest tak okaleczone.... Cieszę się jednak, że zaopiekowano się tym arcyfragmentem i nie "zrekonstruowano" go jak wiele innych dzieł antycznych, które przez to utraciły swą autentyczność i piękno.
Przypomnę tylko kontrowersje związane z rekonstrukcją Grupy Laokoona, też w kolekcji watykańskiej, gdzie głównemu bohaterowi dodano rękę. Ale działy się rzeczy straszniejsze...czasem łączono różne kawałki starożytności, niekoniecznie pasujace do siebie a całość szlifowano, by zatrzeć zbrodnię...(przypomnę kontrowersję z Venus wychodzącąz kąpieli, jedyną antyczną rzeźbę z kolekcji królewskiej Stanisława Augusta (W Pałacu Łazienkowskim), "zrekonstruowaną" przez Andrzeja Le Bruna, zresztą według modnej wówczas koncepcji samego Winckelmana i technik warsztatowych Cavaceppiego).