Znowu nadszedł czas na Marsów :D
Inaczej. Jeszcze nie wiem, czy to znaczy gorzej, czy może lepiej, ale "Up in the air" wpada w ucho (mimo beat'u z gejowskiego porno. Why Jared?). Jednak słychać patrię perkusjii, nawet dość mocno rozbudowaną. Moja wyobraźnia widzi Shannona na koncercie grającego te partie i jest więcej niż zadowolona.
"Drummers bang harder. If you know what I mean."
Bardzo nie lubię przerywać workoutów.
Wybija mnie to z rytmu.
Ale mimo chorobowej przerwy nie ma masakry. Wzięłam luźniejszy workout, żeby sprawdzić jak bardzo mnie choroba rozstroiła i okazało się, że prawie wcale. Bez poważniejszej zadychy. Jest nadzieja :P