Dziśaj sprzedałam Dj . To była trudna decyzja , ale poszedł w bardzo dobre ręce,
dlatego jestem szczęśliwa . Nie bedzie sam bo pan kupił go dla towarzystwa do swojej klaczy :)
Bałam się bo nie było taty ,a ktoś musiał wprowadzić Dj do przyczepy .
Naszczęście moje obawy szybko minęły bo nie dość że sama go wprowadziłam to zajelo mi
to mniej niż 5min . Zebyście widzieli mine tego pana gdy widział jak Dj jest mi posłuszny .
Pan był przygotowany na jakąś akcje a tu nic. Koń tak jakby nigdy nic wszedł do przyczepki.
Za jakiś czas pojadę do niego w odwiedziny :D
Teraz tylko kastracja Dakara i bedzie git :)