Jak pisalam wczesniej, nie jestem dobra w wyrazaniu czegokolwiek, ale postanowilam jednak cos napisac.
Tylko za chiny ludowe nie wiem co... Znaczy wiem co bym chciala, ale nie bardzo wiem jak.
Znacie ten moment i to uczucie, kiedy w koncu 'przy kims' czlowiek czuje sie swobodnie? Tak tez czasem jest z ludzmi na czacie poznanymi... Tylko, ze ja wiem, a ostatnio doskonale pokazano mi, ze sie nie myle, ze po prostu wtedy trace. Nie jestem wygadana, nie z kazdym potrafie gadac o wszystkim, czesto nie wiem co napisac i pisze glupoty, przy niektorych po prostu mam pustke w glowie, a nie chce sie osmieszyc, a i tak wychodzi jak wychodzi. Moglo by sie jesio troche tego znalezc, ale nie, daruje sobie.
Ech, znow nie wiem co napisac, tyle mysli, tyle slow i tyle odczuc mam teraz na raz, ze az nie wiem czego sie chwycic.
W ogole ostatnio duzo placze. Dziwne, bo nigdy nie plakalam z takiego powodu. Nigdy tez az tyle. Najgorsze jest to, ze wcale mi nie jest od tego lepiej. Tylko niepotrzebnie sie odwadniam.
Notka nie wyszla tak, jak wyjsc miala - trudno. Wiedzialam, ze tak bedzie. Spieprzylam. Po raz kolejny. Jak przyjdzie mi cos jeszcze, albo cos lepszego do glowy, to zmienie. I tak nikt tego nie czyta. Koncze wiec.
Przepraszam.