Tolerancja. Znamy słowo, nieprawdaż? Szkoda tylko, że nie spotkałam osoby, która mając sie za tolerancyjną, naprawdę by taka była. Jedni są 'tolerancyjni, ale nie dla...'. I co to za tolerancja? Kiedy toleruje się tylko tych, którzy im nie przeszkadzają tzn. którzy tej tolerancji nie wymagają. Inni są tolerancyjni, ale nie dla zjawisk mających szersze kręgi. Dajmy na przykład religia. Ateiści bluzgają chrześcijan (i nie mówcie, że taka nie jest prawda. Wystarczy wejść na pierwsze-lepsze forum),połowa z nich uważa się za wielce tolerancyjnych. Są w stanie zaakceptować związki homoseksualne, wszystkie istniejące subkultury, ale ich zdaniem to co im najbardziej przeszkadza, tolerancji nie wymaga.
Wierzę, naprawdę. I nie dlatego, ze zostało mi to wpojone w dzieciństwie, bo u każdego w życiu przychodzi taki okres, kiedy głębiej zastanawia się nad swoim życiem i religią. Niektórym po prostu łatwiej jest nie wierzyć, nie mieć żadnych ograniczeń. Nazywają to "wolnością", bo mogą pić, przeklinać i robić co im się podoba, bez ograniczeń. Dla mnie religii nie wybiera się dla wygody. Nie umiałabym zacząć wierzyć w buddyzm tylko dlatego, że podoba mi się reinkarnacja. Nie umiałabym przejść na protestantyzm, bo w Ameryce mają fajne chóry. Może to ja jestem dziwna i ograniczona, ale nawet sobie nie wyobrażacie jak mi z tym dobrze.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
"
Don't you ever get stuck in the sky?
Don't ever get stuck in the sky, when you're high?
"