To właśnie jeden z licznych dowodów na istnienie pecha...
Dzisiejszy dzień tak mnie zaszokował, że musze go gdzieś opisać...
W sumie opisze moją drogę powrotna do domu...
Wsiadam do autobusu a kierowca mówi mi, że moge jechac do ogonek... następny autobus miałbym dopiero po dwóch godzinach tak wiec wsiadłem do niego... Jestem w Ogonkach... Myślę sobie... a co mi tam... Pójde piechota, kawałek się przejdę i zaraz jakiś znajomy mnie zabierze do domu...
Pół godziny później...
"kurwa co za wioska zabita dechami, żadnego jebanego samochodu... no nic trzeba iść dalej...
10 minut później
"Jeszcze jebany deszcz w dodatku pada, kurwa dobrze ze mam tego peta"
10 minut później niecale 500 m do domu
"Jebane samochody... Się kurwa rozjeździli"
The end...
Kiedyś napiszę książkę...