...
Stan umiarkowanej, delikatnie mówiąc, aktywności dalej trwa.
Znowu nic mi się nie chce!
Postanowiłam nic z tym nie robić, tylko odczekać, aż mi minie, a mój optymizm pozostawić w stanie nienaruszonym, tzw. dziewiczym.
Chyba się podziębiłam. Coś mnie tak łamie w plecach, z nosa mi kapie, a gardło ma zachrypnietą chrypkę.
On..., a zresztą ani słowa o nim... !
No to leżę sobie w łóźku, nudzę się jak trzy mopsy na kanapie, czytać mi sie nie chce, bo to męczące i usypiające, pisać mi sie nie chce, bo to jeszcze bardziej męczy i wogóle mam tego wszystkiego dosyć. Chociaż, prawdę mówiąc, jest mi nawet całkiem przyjemne.
"Leżenie w łóżku byłoby wspaniałym przeżyciem,
gdyby człowiek miał
wystarczająco długą kredkę,
by rysować po suficie"