Chcę napisac co mnie męczy ale nie potrafie. Coś mnie męczy nie wiem co to jest. Przypomina mi to okruch lodu który zagnieździł się w moim sercu nie wiem czemu. A może i wiem tylko nie chcę dopuścić tej mysli do siebie? Sam nie wiem. Wczoraj był on ogromny ale od tamtej pory zdążył juz stopniec. Jednak jakieś maleństwo tm zostało i mnie uwiera. Zaczynam być już zmęczony. Czym? Życiem?, tym wszystkim?. Nie to są zbyt duże określenia. Jestem zmęczony swoimi słabościami, które dopadają mnie w najmniej oczekiwanym momęcie. Ból, strach przed utratą i porzuceniem, wątpliwości które nie wiem skąd się biorą, kłamstwa którymi codzienne karmie swoich bliskich. Jestem słaby, sam w sobie jestem słabością, ale się nie poddam nie teraz kiedy wszystko zaczeło się ukłdać. Kiedys bym powiedział że jakoś to będzie i raz przez to że tak myślałem o mało Cię nie straciłem mimo że jeszcze Cię nawet nie miałem. Będę walczył do samego końca nawet jesli by to miała być ostatnia rzecz jaką zrobie w życiu to się nie poddam i będę walczył do samego końca. Kocham Cię i pragnę byś była przymnie szczęśliwa. Staję się przy Tobie dobrym człowiekiem. Chcę być dla Ciebie zawsze oparciem i żebyś wiedziała że możesz zawsze na mnie liczyć, nie zależnie od sytuacji. Chciałbym znać wszystkie Twoje mysli, pragnienia, fantazje i marzenia bym mógł je spełniać. Nigdy na nikim mi tak nie zależało jak na Tobie. Kocham Cię