Srebrne iskierki, pyłki gwiezdnych kwiatów
Skrabią się po linii słońca
Kiedy obraz się rozmazuje we mgle
A wiatr je oplata silnymi ramionami
Za szczytem jest światło, muszę je zdeptać
By dojść po duchach do celu
A ocean nieli faluje
I tańczy po osi Ziemi
Zatapiam się w błogim chłodzie
Wbijam palce w ciała niebieskie
Rzsupłuję zaplątany język
By śpiewał treny narodzenia
Umysł się chłodzi, rozgrzany myślami
Niepotrzebnie utrudniały przejście granicy
Granicy czerni i bieli
Rozczapierzam ręce i nogi i włosy
Zbawienna róża wiatrów
Tylko z której strony oczekiwać zbawienia?
Anioły na śniegu odcisnęły ślady skrzydeł
Wystarczy tam upaść, by móc wzlecieć
Tylko brakuje aureoli, bo rzuciły ją w niebo
Gdy zgasła najjaśniejsza z gwiazd
Tańczmy na śniegu
Jak anioły.