"[i]Założeniem Naszego wyjazdu był wypoczynek, nie było więc programu, gier, musztry i alarmów. Był za to hotel pięciogwiazdkowy ze wszystkimi jego udogodnieniami.[/i]
Od 30 czerwca do 2 lipca byliśmy na biwaku w, niezbyt oddalonych od Łodzi, Sokolnikach. Był to nasz ostatni biwak przed zbliżającym się obozem. Tematyką był hotel pięciogwiazdkowy - z zapchaną latryną, z 2 łóżkami na 18 osób, ze świecącą pustkami lodówką, a nade wszystko ze wspaniałym personelem i przemiłymi gośćmi.
Tuż po przybyciu mogliśmy podziwiać i sprawdzić nasze nowo zakupione namioty. Namioty, pomimo skomplikowanego procesu rozstawiania stanęły szybko i bez ofiar.
Po 18 zjedliśmy bogatą w witaminy, białko i węglowodany kolacje – naleśniki z plackami ziemniaczanymi. Później graliśmy i śpiewaliśmy przy ognisku do późnych godzin nocnych.
Następnego dnia wstaliśmy rześcy, wypoczęci i gotowi do całodziennego leniuchowania. Na śniadanie, choć późne opłacało się wstać. Były tosty, popcorn i frytki. Później mogliśmy podziwiać niezwykłe popisy taneczne Zuzy i Marcina. Po południu wybraliśmy się do Sokolnik.
Po naszym powrocie drużynowy rozpoczął kopanie nowej latryny. Z czasem do pomocy przyłączyły się coraz większe rzesze umięśnionych i wysportowanych mężczyzn. Efekt pracy uczciliśmy bardzo hucznie. A wszystko zostało uwiecznione na zdjęciach i filmach.
Wieczór i noc spędziliśmy podobnie jak w dniu poprzednim. Ostatni poranek również minął tak jak poprzednie – późna pobudka i śniadanie bogate w pyszne tosty - popołudnie zaś mieliśmy urozmaicone. A mianowicie chłopcy postanowili „rozruszać” trochę dziewczęta i zaoferowali im pobyt w wodnym centrum sportu i rozrywki, ku wielkiej uciesze obydwu stron. Na zakończenie odbył się apel podsumowujący nasz przedobozowy odpoczynek.
Biwak uznajemy za bardzo udany. Czas, który tam spędziliśmy mimo braku wytężonego planu dnia, pokazał jak świetnie potrafimy się bawić i jak zgranie potrafimy działać. "
[i]Aleksandra Jarzębowska [/i] [i]2006-07-03 17:35:21 [/i]
Wróciłam wypoczęta bardzo...