Oj tak... wreszcie piąteczek... ja pierdykam...
kurde.. tydzień roboczy był jakąś porażką... rekolekcje.. potem lekcje... ale rekolekcje całkiem znośne... film po prostu przegenialny xD kawa w maku po rekolekcjach xD i plany, które i tak nie weszły w życie... jemioła...;/ (tak tak rozszrzerzenie się kłania ;] więc Iza powinna skumać ;])
przełożenie sprawdzianu z niemieckiego w sumie nic mi nie dało, ale coś tam napisałam.. z 1 z historii już się w sumie pogodziłam xD, ale 'historia jest w 3 klasie więc nie musze sie starać xD' xDD jest za to 4 z chemii xDD
matematyka z Izą była genialna xDD
wos też xDD 'pękła panu gumka :)' xD
zebranie... standart :)
hmm.. pochwalę się, że dałam pierwszy komentarz na fejsie ;]
pozwolę sobie jeszcze wspomnieć o sobocie.
Sobota była po prostu magiczna
Piekary - Bytom - Agora - Radzionków - Bytom - Mak - Piekary :D
i to wszystko w papieskich butach xD które zaczęły mówić...;/ Butikowy szit...;/
żart mało śmieszny ;]
nadzieja na nowe życie.. a tu lipa...
wizja siebie w roli ciotki.. bezcenna xD
ostatnia rozmowa mnie zaskoczyła... jakieś próby przełamania lodów ? nie wiem...
oferty, obietnice... bla bla bla...
Kocham Cię na zawsze
;****************