Wciąż żyjemy, inni też, wiec jest super.
Z Aśką miałam dwa 'treningi'- na pierwszym wsiadła na początku na Cziliego, żeby zobaczyć jaki on jest. Później moja kolej- Czili się nakręcał, cuda czynił jak tylko skróciłam mu wodze bardziej niż zwykle za poleceniem naszej nowej trenerki. Ogólnie pomęczyłam się z nim, mam nagrany filmik z galopu na nim i jak go zobaczyłam to się przeraziłam. Nie miałam pojęcia, że aż tak się garbię w galopie, o innych rzeczach nie wspominjąc. Jedynie czego byłam świadoma to moje latające stopy i nieumiejętność posadzenia tyłka w siodle.
Na drugim lepiej- na początku jazda na lonży- Czili fajnie szedł, Aśka kazała mi robić różne ćwiczenia na dosiad i muszę przyznać, że naprawdę działają. Później zeszłam z Cziliego, przelonżowałyśmy go, żeby zaczął reagować choć odrobine na głos i wsiadłam już normalnie. Poćwiczyliśmy slalom i zwolnienia, od łydki praktycznie nie ustępował. Na samym końcu wprowadziliśmy nowy element- zwroty. Całkiem fajnie mu wyszło jak na pierwszy raz.
Jazda w ostatnią sobotę i wtorek była całkiem przyjemna pomijając 40 stopniowy upał. Czili dał się fajnie prowadzić, nie nakręcał się za bardzo, więc postanowiłam troszkę poskakać. W sobotę super- i z kłusa i z galopu- pierwszy raz, bo nigdy nie potrafiłam nad nim zapanować po skoku z galopu, a teraz taka niespodzianka. We wtorek prowadzenie jeszcze lepsze, ani razu nie próbował mnie wytargać w galopie do przodu, jednak ten upał dał się we znaki i nie za fajnie skakał. Widać było, że był zmęczony, więc kilka razy skoczyłam trzy przeszkody i dałam mu spokój. Przed stępem poćwiczyłam jeszcze zwroty i muszę przyznać, że gdyby Czili był koniem bardziej współpracującym z jeźdźcem to mógłby sie do czegoś nadać, bo strasznie szybko łapie nowe rzeczy
A teraz konisko będzie miało dwa tygodnie spokoju ode mnie, bo wybywam na wakacje. Jednak jak tylko wrócę to bierzemy się porządnie do roboty.
07.07- urodzinki Cziliego. Dostanie tyle jedzenia, że może w końcu zacznie mnie lubić.