Czasem czuję się tak silna, że mogę przechodzić obok największych krzywd zupełnie obojętnie. Zapominam co tak bardzo rozczulało mnie zeszłej nocy i czemu czułam się taka przygnębiona gdy wstałam. Wtedy zwykle nie zastanawiam się nad mało ważnymi sprawami, a w dążeniu do celu nic mnie nie zatrzyma. W takich momentach potrafię wyzbywać się wszelkich uczuć i wcale nie zaliczam tego do najgorszego stanu - wręcz przeciwnie. Chciałabym częściej i częściej czuć się jak najbardziej pewna siebie, myślę, że to właśnie czyni mnie silniejszą. Pewne zachowania doprowadzają do determinacji, a jak powszechnie wiadomo, determinacja prowadzi do odwagi, więc dlaczego czasami tak trudno mi to pojąć? W najtrudniejszych momentach nie potrafię zebrać się w sobie i pierdolnąć tym wszystkim, mimo, że kiedyś przychodziło mi to z tak ogromną łatwością! A więc pytam: CO JEST, KURWA JEGO JEBANA MAĆ? I tu zwrot do samej siebie: "błagam, umyśle Czekoladowej, zacznij ogarniać, bo dłużej mogę nie wytrzymać..."