Chciałam napisać coś mądrego; podchodziłam do tego z cztery razy, ale nijak daję radę opisać cokolwiek. Staram się coś, jakoś ustabilizować, ale to również mi za bardzo nie wychodzi. Czasem wydaje mi się, że gdy wszystko jest ok, specjalnie wkręcam sobie że czegoś mam za mało, że wiele rzeczy mi brakuje. Nie umiem być smutna, ani szczęśliwa; nie umiem wszystkiego spierdolić, ale też nic nie może się udać w stu-procentach. Od czego to zależy? Nie potrafię myśleć o ludziach nie myśląc o sobie, nie umiem już myśleć o czymś. Znów nie mogę zasnąć i łapię się na tym, że sama odwracam swoją uwagę od zasypiania, tylko nie wiem dlaczego. Gdyby ktoś mnie szczerze zapytał: 'co tam u Ciebie?' chyba nie potrafiłabym odpowiedzieć. Niby dobrze, niby źle... O, znienawidzony stanie, odejdź.
'Jeśli tylko mam szansę to chcę mówić Ci o rapie, i wracać co chwilę - nie tylko po to żeby znów móc Cię łapać za tyłek. Bo wiem, że w końcu poderwę latem dziewczynę, co lubi oldschool, na równi stawia lateks z winylem...'