Robię coraz dłuższe przerwy chyba, ale zdjęć nowych ni ma i nie ma jak wyjść w plener, bo leje :/
Cóż. Uczyć się trzeba, 50 parę osób czeka aż jedna się ulituje i zrobi jakiś skrypt czy coś... tak to jest z przekładaniem egzaminów. Ojj, jakoś się przeżyje:)
Potem, jak wrócę, 2 dni odpoczynku i znowu do Looblina. Tym razem na dłużej, 1st października coraz bliżej. I nawet nie odpoczynku, tylko pakowania i rzeczy które robię w ostatniej chwili a powinnam zrobić już dawno. Popracuję nad sobą i zmienię tę rzecz, bo daje mi w kość ;) I, co mnie dziwi, nie chcę kraść jescze choć odrobiny wakacji:) Nie wykorzystałam ich należycie, jakoś nie...
Tylko zastanowić mi się trzeba... Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem.Trudne to, bo widzę że uciekam, wzbraniam się, nie chcę... Ale kusi coś stałego, ale czy ja dam radę? Noszę się z tym zamiarem już kilka dni, żeby zmienić to co robię, JAK robię, dać z siebie coś... Tylko że się boję...