"Każda droga w pewnym miejscu się rozwidla.
Obieramy różne drogi myśląc, że kiedyś się spotkamy.
Widzisz jak ktoś coraz bardziej się oddala. To nic.
Jesteśmy dla siebie stworzeni, w końcu się spotkamy,
ale jedyne co się zdarza, to że nadchodzi zima.
Nagle zdajesz sobie sprawę z tego, że to już koniec, naprawdę.
Nie ma drogi powrotnej. Jest ci żal.
Próbujesz sobie przypomnieć kiedy to wszystko się zaczęło,
a zaczęło się wcześniej niż ci się wydaje, o wiele wcześniej.
Wtedy zaczynasz rozumieć, że nic nie dzieje się dwa razy.
Już nigdy nie poczujesz się tak samo,
nigdy nie wzniesiesz się 3 metry nad niebo..."
Fajnie pada ciągle.. Dobrze, że chociaż wczoraj ciepełko.
Piątek z Dośką i Patrycją, sobota z Gabi, niedziela z Kaśką i chłopakami.
Takie małe zróżnicowanie. Tak czekałam na te wakacje,
a jak pomyślę jak mało mi ich zostało to serce się kraja.
Powinam być teraz przy niektórych w Zabrzu..
Ta cholerna pogoda wprawia mnie w taki humor,
że zaraz kogoś zabiję.
Obudziłam się zapłakana, może dlatego,
że zwykle nie mam snów o obozach, jak Auschwitz
i zwykle nie jestem skazywana na śmierć ;o
To troszkę słońca w najbliższym czasie
i może jakieś wycieczki rowerowe?
na moim super sprawnym rowerze? :*
HEHE
W przyjaźni nie chodzi o to żeby być nierozłącznym tylko o to,
żeby rozłąka nic nie zmieniała.