I kolejny raz stało się coś czego nie chciałem, kolejny raz zachowałem się jak totalny idiota, nie zważałem na słowa które wypowiadam i na konsekwencje jakie będą miały miejsce. Za dużo alkoholu, za dużo krytykii, a może jednak czasami mam wrażenie, że nie jestem facetem dla Ciebie. Choć twierdzisz, że tak nie jest i zapewniasz mnie, że jest inaczej, że nie szukasz we mnie ideału i wiesz?, to dobrze, bo ja nigdy ideałem nie byłem, nie jestem i nie będę. Nie jestem też chłopakiem, który rani z pełną premedytacją, robię to zupełnie nieświadomie... tak bardzo chciałbym to zmienić.Dla siebie... dla Ciebie, przedewszystkim dla Ciebie, by już nie ranić, byś miała to poczucie, które powinnaś mieć cały czas... poczucie stabilności w związku. Tak bardzo mi Cię brakowało przez ten czas, nie było godziny bym nie myślał co robisz, czy tęsknisz i czy tak naprawdę chcesz jeszcze być ze mną. Bo mimo tego co pisałem, mimo, że twierdziłem stanowczo, że to koniec w głebi duszy chciałem zaprzeczyć własnemu słowu. Chciałem otrząsnąć się i wykrzyczeć "co Ty do *urwy robisz, przecież kochasz, kochasz Ją nad życie". Lecz nie potrafiłem tego zrobić. Na szczęście Twoje sms-y dawały i dają mi dużo do zrozumienia, wiem, że zawsze mogę na Ciebie liczyć, na Twoje wsparcie, na Twoje dobre słowa otuchy i motywacjii. Mam nadzieję, że odwdzięczam Ci się tym samym... Staram się, mimo, że czasami wygląda to zupełnie inaczej, to naprawdę tak jest. Nigdy nie chciałem dla Ciebie źle... nawet pisząc i mówiąc, że to koniec chciałem dla Ciebie jak najlepiej, bo ja już nie chcę Cie ranić, nie chcę żebyś więcej przeze mnie cierpiała, byś roniła łzy. Chciałbym aby łzy, które przezemnie popłyną były tylko łzami szczęścia. Mimo tego, że wiesz jaki jestem, że popełniam w kółko te same błędy, jesteś w stanie mi je wybaczyć i być dalej ze mną... nawet sobie nie jesteś w stanie wyobrazić ile to dla mnie znaczy. Wiem, że mam dla kogo żyć, z kim cieszyć się pełnią życia, chcę Ci dać to co Ty mi dajesz codziennie... prawdziwą i dojrzałą miłość, której czasami nie jestem w stanie Ci okazać. Tak bardzo przy ostatniej rozmowie chciałem się do Ciebie przytulić, nic nie mówiąc pocałować Cię i powiedzieć, że Kocham Cię i nic tego nie zmieni. Nawet sobie nie jesteś w stanie wyobrazić co przeżywałem przez ten krótki okres czasu... niespełna 5 dni... nie wiem jak wytrzymam bez Ciebie 10 dni kiedy pojedziesz na kolonię. Będzie ciężko, bardzo ciężko... ale dam radę. Wytrzymam bo wiem, że będziesz o mnie myślała i będziesz teskniła i to będzie dodawało mi skrzydeł. Bo nie ma nic piękniejszego od tęsknoty za drugim człowiekiem, człowiekiem który znaczy dla Nas wszystko.A Ty właśnie dla mnie znaczysz najwięcej ile tylko człowiek może sobie w stanie wyobrazić. Jesteś najwspanialszym doświadczeniem ( rzeczą, źle brzmi), jakie mnie kiedykolwiek w życiu spotkało. I cieszę się, że prawie 3 lata temu miałem "jaja" by tak walczyć o Ciebie, że się nie poddałem.Wiedziałem, że to jest właśnie "to".Jak narazie się nie pomyliłem i wierzę, że Nam się uda.Wierzę w to, że będe w stanie zapewnić Ci to czego ode mnie oczekujesz... mam nadzieję również, że kiedyś będziemy wspominać te swoje kłótnie i będziemy w stanie się z nich śmiać.
Kocham Cię słońce i mam nadzieję, że będziemy ze sobą na dobre i na złe, do końca Naszych dni... wspólnych dni.
P.S.
Nie zostawiaj mnie,
Nie zostawiaj mnie, bo
Czarne smutne niebo,
Pusto jest i źle....
Przepraszam za Naszych pól bitewnych kurz,
Za słowa tnące tak jak nóż...
Dorosłem już.