Przychodzi w końcu taki moment, gdy nie szukam wrażeń i nowych znajomości.
Większość rzeczy staje się przewidywalna, praca, obiad, szaleństwo w weekend, 'piątunio' i
'je*any poniedziałek'. Wtedy pielęgnuję to, co nazbierałem, odkurzam tylko - nie dokładam nowych;
Twarze są znajome, przywitania wylewne, przyozdobione uśmiechem i szczerym zainteresowaniem.
Mam już Swoje Miejsce, swoje biurko i swoje przyzwyczajenia. Ludzie, z którymi się spotykam,
wiedzą, że Taki jestem. Albo to akceptują, albo się nie spotykamy.
Codzienne zachwyty drobnymi rzeczami, porządki i przewidywalność przechodności, książki
dla urozmaicenia, wzloty i upadki.
Może niech jeszcze nie przychodzi? Wystawię dłoń do wiatru i odpowiem - obojętnie gdzie..
Tylko obserwowani przez użytkownika czarusie
mogą komentować na tym fotoblogu.