"Upadek kusi, tak jak kusiło wchodzenie na szczyt"
Tylko o jaki upadek chodzi? ... Całe życie dążymy do szczęście, spełnienia, samorealizacji i innych rzeczy, które gonimy a tak naprawdę nigdy nie jesteśmy z nich w pełni zadowoleni. Gdy już jesteśmy blisko celu i jesteśmy przekonani, że już jesteśmy .... (z wyżej wymienionych) stwierdzamy, że jednak nie do końca, że możemy dojść przecież dalej. Ja mówię STOP!! Teraz chcę upaść. Ale co to znaczy? Myślę, że chcę zacząć żyć chwilą, robić to, co akurat mogę zrobić, coś co pozwoli mi być naprawdę szczęśliwą. Chcę upaść by móc powstać na nowo. Chcę upaść pod każdym względem. Nie chcę być na szczycie, nie chcę być kimś kim nie jestem, kimś kogo stworzyli inni ludzie. Chcę pokazać całą siebie, chcę dać całą siebie innym. Chcę głosić swoje poglądy, żyć tak jak sobie wymarzyłam.
Jednak to nie jest takie proste. Dlaczego? Bo ludzie mają inne zdanie na te temat. Niektórzy powiedzieliby "dziewczyno co ty wyprawiasz. Zejdź na ziemię, nie wychylaj się, zacznij myśleć realnie" Ale to właśnie to realne spojrzenie na świat sprawia, że nie widzę go takim kolorowym jak chciałabym widzieć. Wiem, że pewnie spotkam się z krytyką, ale niezależnie od tego co będę ( co będziemy) robić zawsze ktoś to skrytykuje. Ale to dobrze. Krytyka jest potrzebna. Czasem to ona motywuje. Poza tym każdej krytyce i wyzwiskom trzeba stawić czoła ( no chyba, że ma się do czynienia z szafą ) i pokazać, że ma się dystans do samego siebie. Jakoś nie przypominam sobie żebym przejmowała się wyzwiskami, opiniami innych. Najlepszą bronią jest jej zawieszenie.
Czas zabrać się do roboty, żeby nadgonić zaległości i móc robić to, co się kocha i dokończyć to, co się zaczęło a nie skończyło... Teraz pewnie będę pisać częściej bo muszę jakoś odreagowywać, a to jest najlepszy sposób...