Podążałam za wielka miłością , wierzyłam w nią, pielęgnowa
łam i oddalam jej cale swoje serce wraz z życiem ... a dziś miłości tej nie ma , serce moje nie bije kto wie czy wróci kiedyś do normalności , nie ufam , nie wierze i nie chce słyszeć słowa " będzie dobrze" bo moje szczęście skończyło się z dniem gdy straciłam to czemu oddalam się bezgranicznie ... Placze
co noc ... jestem optymistka z cholerna depresja... co sobie zaprzecza ale cóż nikt nie mówił, ze miłość trwa wiecznie. :( to tylko ja głupia wierzyłam ...
Kocham wciąż ta sama twarz , ta dusze , ten uśmiech , który dla mnie znaczył więcej niż jakikolwiek skarb , mienił się w tysiącach barw , porywał swym żartem , otulał miłością
i mówił tak musi być ... bo ja i ty już na zawsze , bo ty i ja to wieczność... my nie potrafimy żyć bez siebie... i nauczył się jak żyć... przestał kochać... przestał czuć i tęsknic ... znalazł swoja miłość a tym samym ja straciłam życie... cóż cierpienie rzeczą ludzka ... trzeba to przeżyć ... i po prostu nigdy nie ufać , nie wierzyć... ;(