Kolejna niedziela dobiegła końca...
Od rana w sumie troszke sie nudziłam :]
Wstalam ok 10, zjadalam śniadanie
i zostalam zmuszona do pojścia do kosciola, eh.
Potem miał przyjechac Paweł
Miał niestety lekki zawias i zamiast przyjechac ok 12, to przyjechał o 16:30 o_O myślalam ze go zabije bez kitu :]
Potem ogładaliśmy do 20 Skazanego na śmierć ;)
Jutro w planach mamy pogorie, mam nadzieje ze sie uda, booo
chcialabym sie wreszcie troszke opalic.
Kurcze, a pracy jak nie bylo tak nie ma.
Tata zalatwia mi jakas prace przy zbiorach pomidorów, a Pawłowi na budowie ;)
no jako to bedzie mam nadzieje, jezeli rzeczywiscie stawka wynosi 12 zł za godzine, to moge nawet umierac w cieplarniach :P
czego sie nie robi dla lap topa i lampy do tipsów,
aaa i dla wlasnej cyfrówki :D
Buzka :*