photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 SIERPNIA 2011

Odpalam papierosa i wiem. Skradam życiu jeszcze jeden oddech.

odpowiedz na to pytanie sama . Kochasz ?

Przyzwyczaj się - facet to tępy chuj i zawsze najbardziej ma Cię w dupie wtedy, kiedy Tobie najbardziej zależy.

 

` tu są bo tak chcą . Ona Jego , On Ją ` .

 

Tak , jestem kobietą . Jestem wredna , wścibska , zazdrosna , lubię komplementy , dostawać kwiaty i oczekuję , że będziesz się wszystkiego domyślał .

 

1.Kobieta ma zawsze racje .
2.Jeśli kobieta nie ma racji,patrz punkt pierwszy .

 

- bla, bla, bla, weź wyluzuj.

- mhm, mhm, mhm spierdalaj.

 

leżałam na trawie przed szkołą z grupką chłopaków z klasy. zamknęłam oczy i nucąc sobie coś pod nosem rozmyślałam o całym, minionym roku szkolnym kiedy ktoś zasłonił mi słońce. wkurzona otworzyłam oczy i spojrzałam w górę. zamarłam. serce stanęło. nie widziałam go.. dobrych kilka miesięcy jednak nie powróciły wspomnienia, ból czy tęsknota. pojawił się wstyd i żal. nie rozumiałam jak mógł spodobać mi się ktoś taki jak on. żal, z powodu zmarnowania tylu tygodni przez takiego dupka jak on. zaśmiałam się wrednie co wytrąciło go z równowagi. - bądź tak uprzejmy i spierdalaj stąd jak wtedy. kilka miesięcy temu, ok? - powiedziałam na powrót kładąc głowę na brzuchu kumpla i zamykając oczy. 

 

dopiłam ostatni łyk ulubionego drinka i rzuciłam szklanką o podłogę. wstałam z barowego krzesełka i jednym zgrabnym ruchem wyjęłam z torebki banknot. położyłam go barmanowi pod nos i uśmiechając się rzuciłam krótkie - reszta, za szkło. założyłam torbę na ramię i wyszłam na zewnątrz biorąc głęboki wdech odcięłam swoje dawne życie czarną , grubą krechą. - czas zacząć żyć bez niego. - wyszeptałam zagryzając spazmatycznie wargę i posyłając tajemnicze spojrzenia przechodzącym mężczyznom. 

 

kiedy wszystko masz na wyciągnięcie ręki, potem. w dorosłym życiu możesz sobie zwyczajnie nie poradzić. nie będzie już mamy, która będzie kupowała Ci nowe ciuszki, błyszczyki i buciki za kartę kredytową ojca. nie będzie babci, która dawała za podrobioną piątkę w zeszycie z matematyki. nie będzie naiwnej koleżanki, która robiła Twoje zadania za bluzkę z zeszłego sezonu. nie będzie już tak prosto, beztrosko i kolorowo. dlatego lepiej jest uczyć się od małego prawdziwego życia. 

 

odważnie stawiałam kolejne kroki. nie zwracałam uwagę na innych tym samym olewając ich zdanie. miałam swój świat, styl i byt. swoich przyjaciół, rodzinę i psa. ulubioną muzykę i bluzę. jednak pewnego dnia spotkałam Jego. chłopak na pierwszy rzut oka trochę arogancki jednak z nutką sympatii. przeszywał mnie wzrokiem co mnie niemiłosiernie denerwowało. podniosłam grubo wytuszowane oczy z nad telefonu i spojrzałam na niego ze znakiem zapytania. uśmiechnął się tajemniczo i wyszedł z budynku. od tego czasu liczył się tylko on. jego wzrok, uśmiech, włosy, serce, głos, klatka piersiowa. - On. to właśnie ten chłopak był sensem mojego życia, który brutalnie został mi wyrwany nie zważając nawet na moje sprzeciwy. 

 

wzięłam do ręki stary album i wspięłam się na parapet. w tle leciała jedna z moich ulubionych piosenek. uważnie przeglądałam każde zdjęcie przywołując masę wspomnień. niektóre wywoływały tęsknotę. tęsknotę za czymś czego już nie będzie. za czymś co już nie powróci. inne cieszyły bardziej niż ulubiony drink, a jeszcze inne zadawały ból. mimo tego, pragnęłam do nich powrócić. pragnęłam, aby stały się teraźniejszością. 

 

czasem po prostu chcę od tego uciec. zawrócić i schować się w drewnianej szafie obok okna lub pod łóżkiem. ukryć się tam. ukryć przed całym światem, ludźmi, szkołą i problemami. chcę choć przez chwilę móc wziąć głęboki oddech i uśmiechnąć się szczerze nie przejmując się niczym.

 

pięć pustych butelek leżało wokół jego łóżka. choć słońce świeciło już od kilku godzin, rolety były zasłonięte. w pokoju unosiła się ciemność pomieszana z alkoholem. odruchowo zatkała sobie nos wykrzywiając usta. podeszła do niego. leżał półprzytomny mamrocząc coś bezsensu. nogi ugięły się pod jej ciężarem i upadła obok niego. znowu. znowu jej nie posłuchał. robił jej na złość za chorą przeszłość. kochała go, a on z każdym dniem odkrajał jej serce wsadzając do kałuży rozdeptując je. 

 

usiadała na mokrej trawie opierając się o pień drzewa. słabe promienie słońca przeciskały się przez koronę drzew, które zaraz atakowane były przez grube krople deszczu. odetchnęła unosząc delikatnie kąciki ust do góry. - może będzie tęcza? - zastanawiała się, kiedy jej telefon zaczął wibrować. wyjęła go z kieszeni i odczytała wiadomość. - tęcza jest po Twojej prawej stronie, a serce po lewej. idzie z kocem i nutellą uśmiechając się. spojrzała w bok zauważając go. szedł, a jego mokre włosy opadały na czoło mierzwiąc mu jego długie rzęsy. wykrzywiła usta na kształt uśmiechu i ruszyła ku niemu nie zważając na spadające z nieba krople. 

 

pamiętam jak chodziłam z braćmi na boisko. zawsze denerwowało ich moje typowo ślimacze tempo, a ja widząc ich miny krzyczałam tylko - wy macie więksie nogi! i choć podczas gry podawałam im tylko piłki, cieszyło mnie to bardziej niż paczka ulubionych lizaków. czasem nieraz naśmiewali się ze mnie, mówiąc. - co czerwone to zboczone. - a ja jak zwykle z załzawionymi oczami zdejmowałam gumki z długich warkoczy i czerwone trampki krzycząc że to glupie. kiedy nikt nie chciał się ze mną pobawić, uciekałam na schody siadając na nich i cicho podgwizdując. zawsze jeden z nich przybiegał krzycząc na mnie, i biorąc mnie na barana dodając że jestem stuknięta. wtedy było prościej. lepiej i barwniej cholera. 

 

to nie tak że ja nie czuję. że mnie nie obchodzi zdanie innych, i mam kompletnie na wszystko wylane. ja po prostu przetrawiam wszystko w samotności. sama. w swoich czterech ścianach rozmyślam nad każdym słowem analizując je kilkakrotnie. nieraz ściskam poduszkę, a łzy wylewają się z moich oczu rozmazując poranny makijaż. 

 

mogłoby się wydawać że to nie boli. nie zadaję jakiekolwiek cierpienia. jednak tego nie można nawet porównać ze sztyletem, który ląduję prosto w naszym sercu. to coś większego. to tęsknota, która zjada mnie od środka.

 

siadam na parapecie, a stopy ubrane w kolorowe skarpetki wystawiam na zewnątrz. opieram się o zimną ścianę i zamykam oczy. czuję zimny powiew wiatru, który zaraz staję się niezauważalny przez smutek. atakuję mnie od kilku dni przypominając mi że tylko jeszcze trzy dni. trzy dni, przez które będę w miarę normalnie funkcjonować. potem będzie tęsknota, smutek i żal. wszystko na raz. spazmatycznie zagryzam wargę i niemo krzyczę prosząc Boga o zatrzymanie czasu na jutrzejszej przerwie, gdzie będę mieć obok niego lekcje. 

 

Twoje niebo jest błękitne. rozchodzi się wysoko nad głową i nieraz zakrywane jest białymi obłokami. moje? ma jakieś 175 cm wzrostu. czekoladowe oczy, które zasłaniane są ciemnymi rzęsami. kasztanowe włosy i pociągająco wycięte usta. najwspanialsze serce na świecie i najpiękniejszy uśmiech na ziemi. 

Komentarze

pinkangelx3 nno fajnee ;D
08/08/2011 16:59:21
deliicia o widze koleżanka odwiesiła <3
04/08/2011 16:37:30
cyytaatyyx3 ale przez wakacje będę tu rzadko <3
08/08/2011 12:27:44
tymbarkoholiczkas Fajne :P
07/08/2011 16:21:06
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika cyytaatyyx3.

Informacje o cyytaatyyx3


Inni zdjęcia: 981 tennesseelineBar pod palmami bluebird11Kominy lubię. ezekh114Motylki fruwają :) halinamRyjkowiec żołędziowy wiesla25.7.25 inoeliaDroga do baru bluebird11Narodowo, wojskowo. ezekh114Poznawanie rzeczywistości. ezekh114Z kuzynem nacka89cwa