http://www.youtube.com/watch?v=k4GKxfg73Po&list=RD02EhIjlZykSoc
Tysiące ludzi, którzy nawet nie zwracali na siebie uwagi. Ciągle się gdzieś spiesząc, mijali się nawet na siebie nie patrząc. Wśród tych tysięcy nieznajomych, szła ona. Kobieta, która nie miała swojego miejsca na ziemi. Straciła chęć do życia. O ile kiedyś przywiązywała wagę do mało znaczących rzeczy i szczegółów, dzisiaj nawet te ważne nie robią na niej wrażenia. Dziwnie zaczęła podchodzić do życia, jej podeście zmieniło się po stracie najważniejszej osoby w jej życiu.
Patrzy na mnie niewysoka brunetka. Ma brązowe oczy, które są podkreślone eyelinerem. Ten makijaż jest już rozmazany, usta zabarwione czerwoną szminką, jakby trochę zbladły. Próba zakrycia jej cieni pod oczami nie powiodła się, widać je pomimo dużej ilości tapety. Przyglądam jej się dalej. Na jej twarzy widać zmęczenie. Ona się czymś martwi. Ubrana jest na czarno, ma na sobie jakiś stary, rozciągnięty sweter, wytarte spodnie i pogiętą koszulkę. Widzę jakiś błysk w jej oczach, krótki, a może mi się tylko wydawało& Patrzę na nią jeszcze chwilę. Obserwuje jak jej oczy się szklą i wiem już co to był za błysk. Pierwsza łza spływa po policzku, niosąc za sobą czarny makijaż. Jej śladem idą kolejne, tworząc małe arcydzieło na jej twarzy. Ona uśmiecha się do mnie smutno, nie wiem dlaczego to robi. Przecież płacze. Unosi dłoń w moim kierunku i próbuje mnie dotknąć. Napotyka opór. Dłonią dotyka zimny materiał. To szkło. Jej ręka przesuwa się po tym. Moja ręka robi dokładnie to samo. Ociera łzy i ja też to robię. Już wiem, że ona to ja.
Obudził ją własny krzyk. Zerwała się do pionu i próbowała unormować oddech. Nie mogła. Sen, oparty na wydarzeniach z wczorajszej nocy przysłaniał jej chęć racjonalnego myślenia. Uspokój się myślała w duchu, lecz to jej jeszcze bardziej przeszkadzało w ogarnięciu tej sytuacji. Wstała z łóżka i nalała sobie wody do szklanki. Wypiła szybko i połknęła tabletki na uspokojenie. Uruchomiła komputer i włączyła facebooka. Chociaż było już dobrze po drugiej w nocy, na czacie były cztery osoby, między innymi On. Serce znów zaczęło jej walić jak szalone, znowu nie mogła się uspokoić. Wzięła kolejną tabletkę na uspokojenie i włączyła okienko czatu. Klikała w pojedyncze literki, tworząc kolejne wyrazy. Gdy wiadomość była gotowa, jej palec powędrował w stronę wyślij. Zawahała się, przeczytała jeszcze raz wiadomość: wiem, że nic dla Ciebie nie znaczę. Wiem, że to co nas łączyło, to była tylko moja wyobraźnia. Ale wiesz co ? NIC Cię nie usprawiedliwia. NIC A NIC. To że zachowałeś się jak zwykły gnojek, świadczy tylko o Tobie. I wiesz co jeszcze ? RZYGAM TOBĄ. Rzygam Tobą i tymi Twoimi pieprzonymi usprawiedliwieniami, że nie mogłeś postąpić inaczej. Dobrze wiesz, że mogłeś, ja też to wiem. Cały ten zasrany świat to wie! Nie mam ochoty więcej słuchać Ciebie ani tego co masz do powiedzenia. Od tej chwili radzisz sobie sam. Mam w dupie to co zrobisz i to jak sobie z tym poradzisz. Jej ręka wisiała nad klawiszem gdy poczuła nagły przypływ siły. Pomyślała teraz, albo nigdy i nacisnęła klawisz. Wiadomość wysłana. Serce znowu zaczęło jej bić jak oszalałe, oddech znowu przyśpieszył. Z emocji kręciło jej się w głowie. Po chwili odpisał: Byłaś tylko zabawką, nic dla mnie nie znaczysz. Żegnam.
Byłeś dla mnie wszystkim& Wszystkim czego potrzebowałam w życiu. W myślach układałam nam życie. Miało być tak idealnie. Mieliśmy mieć czwórkę dzieci. Mieszkać w pięknym, dużym domu z ogrodem, w którym siedzielibyśmy wieczorami z ciepłą herbatą& W tym domu jadalnię, w której jedlibyśmy rodzinne posiłki i rozmawiali o wszystkim. Dużą, jasną kuchnię, w której gotowalibyśmy razem obiady, przy których śmialibyśmy się aż do łez. Wielki salon, który tętniłby życiem, w którym nasze dzieci bawiłyby się, w którym rozbrzmiewałaby muzyka. Nasze dzieci miałyby pokoje jak z bajki. A nasza sypialnia, byłaby naszym, tylko naszym miejscem. Miejscem w którym dotykałbyś mnie swoimi przyjemnie chłodnymi dłońmi. Miejscem, gdzie całowałbyś mnie tak jak zawsze, wpijałbyś się w moje wargi, tak zachłannie, przeszywał swoimi błękitnymi oczami. Ale to są tylko moje marzenia. Marzenia które nie mają prawa się spełnić, bo Ciebie już nie ma. Ktoś inny żyje w tym świecie&
Pamiętasz, jak przechadzaliśmy się przez pomarańczowo-żółte ścieżki w parku? Pamiętasz tą jesień? Ona była naszą pierwszą, niezapomnianą. Do tej pory czuje to powietrze, takie lekkie, pachnące, chłodne. Trzymałeś mnie mocno za rękę i prowadziłeś gdzieś, gdzie nas nikt nie będzie widzieć. A później całowałeś namiętnie, czule i mówiłeś jak bardzo mnie kochasz. To była Nasza Jesień. To wszystko jest takie specyficzne. Zapach moich i twoich perfum, mojego lakieru do włosów. Moja burza loków w które wplątywałeś dłonie. I to jak mnie wystraszyłeś prawie że na śmierć, gdy pojawiłeś się z nikąd, gdy na Ciebie czekałam. A pamiętasz jak pierwszy raz powiedziałam Ci, że Cie kocham? Wziąłeś mnie w ramiona i zakręciłeś mną. Cieszyłeś się jak dziecko. Po tej cudownej jesieni, przyszła równie cudowna zima. Nie przeszkadzał nam mróz, u nas cały czas było ciepło. To powietrze również pamiętam. Zimne, pomieszane z zapachem dymu z kominów. Takich rzeczy się nie zapomina. Siedzieliśmy u Ciebie, pod ciepłym kocem, popijając herbatę zrobioną przez twoją mamę. Czasem przychodziła do nas i opowiadała historie jak byłeś mały. Wtedy denerwowałeś się trochę i mówiłeś żeby przestała, a my dalej się z ciebie śmiałyśmy. Ty się obrażałeś, a ja musiałam cię przepraszać słodkim buziakiem. Żałuję, że nie mogę przeżyć tego jeszcze raz, że Ciebie już nie ma. Tej zimy już nie ma, i nas też.
Karolina