Kontynuacja opowiadania z poprzedniej notki!
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=8XIYNhregAY#!
Gdy się ocknął nadal leżał na sklepowej podłodze. Słyszał głos Pauli, chyba mówiła Boże, Kajtuś co się z Tobą stało? Niech mu ktoś pomoże, on się w ogóle nie porusza. Próbował nawiązać z kimś kontakt, ale okazało się to niemożliwe. Dlatego zamknął oczy i czekał na dalszy rozwój wypadków. W końcu ktoś pomógł mu wstać i zaprowadzono go do kierownika sklepu. Paula, oczywiście, poszła razem z nim. Kajetan tłumaczył, że nic mu nie jest, że teraz chce po prostu dokończyć zakupy i znaleźć śnieżynkę&
-Jaką śnieżynkę? zainteresowała się Paula- o kim Ty w ogóle ciągle mówisz? Teraz jesteś osłabiony, powinieneś wracać do domu. A może nawet pójść do lekarza?
Chcąc, nie chcą, Kajetan musiał się z nią zgodzić. Nie pozwolono mu samemu pójść do domu, Paula zadzwoniła do Marzeny, a ta powiedziała o wszystkim babci. Babcia bardzo przejęła się wypadkiem wnuczka, przyjechała do centrum razem z kolega, niejakim panem Jeremiaszem. Gdy tylko ich zobaczyli, Paula wymknęła się, tłumacząc, ze musi dokończyć zakupy. Pan Jeremiasz odwiózł Kajetana z babcią do domu, narzekając po drodze na dzisiejszą młodzież. Kiedy wrócili do domu, Kajetan próbował wytłumaczyć babci, ze nic mu nie jest, że przecież nie kupił karpia i musi po niego wrócić, że musi odnaleźć tamtą dziewczynę& Jednak babcia w ogóle go nie słuchała, zmierzyła mu temperaturę, dała kilka tabletek i oświadczyła, że on musi teraz odpoczywać. Najlepiej zrobiłby mu sen, dlatego teraz niech idzie spać, a porozmawiają jak rodzice wrócą.
Kajetan nawet nie zdawał sobie sprawy, że następne dwa tygodnie będą najgorszym czasem w jego życiu. Babcia stwierdziła, że skoro jej wnuczek jest chory, to musi zostać i opiekować się nim. Nie mógł wyjść sam do centrum, żeby poszukać swojej śnieżynki, nie mógł samemu wyjść nawet na spacer. Cały wolny czas dzielił pomiędzy oglądanie telewizji, jedzenie i spanie. Właśnie dowiedział się, że sylwestra też będzie musiał spędzić w domu. Marzena umówiła się gdzieś z koleżankami, rodzice wychodzili do znajomych, a on będzie siedział w domu z babcią i panem Jeremiaszem! Słyszał jak ostatnio babcia opowiadała, że jej Kajtuś miał poważny(!) wypadek, że postradał zmysły(!), bo ciągle szuka jakiejś śnieżynki, i że to właśnie babcia podjęła się jakże trudnego zajęcia, czyli opieki nad nim.
Sylwestrowy wieczór postanowił spędzić oglądając filmy na DVD. Wybierał właśnie najciekawsze z pozycji przyniesionych przez Marzenę, gdy do pokoju weszła babcia.
-Wiesz, pomyślałam, że będzie Ci tak smutno samemu w sylwestra, dlatego zaprosiłam pana Jeremiasza z wnuczką. Mikołajka jest w twoim wieku, na pewno się dogadacie, i nie będzie Ci tak smutno&
-Dobrze, babciu- powiedział tylko, bo na więcej nie starczyło mu jeż sił. Mikołajka! Kto normalny daje dziecku takie dziwne imię! Ale, cóż, jakoś to przeżyje, w końcu, to tylko kilka godzin&
Kiedy pan Jeremiasz przyszedł do domu, Kajetan siedział w pokoju i nie miał zamiaru nigdzie się przenosić. Patrzył przez okno na nocne niebo pełne gwiazd i myślał o tamtej pięknej dziewczynie, jego najcudowniejszej śnieżynce. Usłyszał ciche pukanie do drzwi, powiedział proszę nawet się nie odwracając.
-Popatrz, gwiazda spada- powiedziała cicho dziewczyna-masz jakieś życzenie?
-Tak, coś by się znalazło&wyjść z domu na normalną imprezę, a nie siedzieć tu samemu, odnaleźć piękną śnieżynkę, bez wpadania w pudła, czy tam puszki&
-O, to Ty&-dziewczyna wyraźnie się zmieszała.
-Ja&my się znamy?- spojrzał na nią, na jej rudą czuprynę i piegi i zrozumiał, że to Nikol.-Mikołajka, Nikol, jak Ty właściwie masz na imię? A z resztą to nie ważne&
-Hmm...chyba już pójdę, zobaczę co tam dziadek robi.
Dziewczyna wyszła z pokoju, zostawiając Kajetana z jego myślami. Minęło jakieś dziesięć minut i wróciła, powiedziała tylko-to ja już pójdę, wracam do siebie, do domu, szczęśliwego nowego roku.-odwróciła się, pomachała mu i odeszła. Była już w przedpokoju i szamotała się z rękawami płaszcza, gdy on nagle wybiegł z pokoju i zawołał Poczekaj, przecież ja mogę Cię odprowadzić.
Gdy wyszli na ulicę zaczął padać śnieg. Gęste płatki białego puchu pokrywały całą przestrzeń. Kilka z nich zatrzymało się na rzęsach Nikol. Kiedy Kajetan to zobaczył zatrzymał się i powiedział słowa, które raz na zawsze zmieniły coś w ich życiu.
-jesteś tak piękna śnieżynko, że chyba musiałaś spaść z nieba&
KONIEC
Pisała Martyna