Zdjęcie mroźne i zimowe, ale pasujące do tematyki opowiadania, które niżej możecie przeczytać. Niestety nie zmieści się w jednej notce, więc zaraz dodam kolejną z jego kontynuacją. Dziękuję Agniesi za zdjęcie! :*
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=8XIYNhregAY#
Paula schyliła się, żeby zawiązać sznurówki. Mozolnie poprawiała sznurowadła, gdy nagle poczuła, ze ktoś nad nią stoi. Spojrzała w górę i zobaczyła parę błyszczących oczu, czarną czuprynę i łobuzerski uśmiech.
-A Ty co taki szczęśliwy?- zapytała Kajetana.
-święta, po prostu święta. Choinka, prezenty, św. Mikołaj w centrum handlowym, śnieżynki, zwłaszcza śnieżynki&
-&.gotowanie, sprzątanie, ciągłe bieganie do sklepu bo właśnie w domu czegoś zabrakło&.o to Ci chodzi?- powiedziała ze słodkim uśmiecham.
-Patrzysz na to ze złej perspektywy. Mamy przed sobą całe dwa, powtarzam dwa tygodnie i ja zamierzam wykorzystać je jak najlepiej. A tak w ogóle, może pójdziesz ze mną dziś do centrum wybrać jakiś prezent dla Marzeny? Możemy przy okazji zrobić świąteczne zakupy.
Paula tylko przewróciła oczami.
-Założę się, że ona kupiła coś dla Ciebie już pół roku temu, a Ty po prostu boisz się sam wybrać prezent własnej siostrze.
-Oj proszę Cię, w centrum będzie Mikołaj&
-&.i śnieżynki, tak, tak, wiem. No dobrze, w takim razie spotkajmy się o 17 w centrum. Szybkie zakupy, a potem wracasz do domu ubierać choinkę. Ok.?
-No dobrze, będę czekał. Na razie.
Pożegnali się i Kajetan w podskokach ruszył do domu. Podśpiewując świąteczną melodię wbiegł po schodach na czwarte piętro. Otworzył drzwi i stanął w nich jak wryty.
-Marzena!- krzyknął- co tutaj się stało?!
Lecz zamiast siostry z salonu wyjrzała starsza pani w luźnym, wrzosowym dresie. Ciągnął się za nią odkurzacz.
-Kajtuś, już wróciłeś, dawno Cię nie widziałam, kochanie choć tu przywitaj się- powiedziała to wszystko na jednym wdechu- chyba jeszcze podrosłeś, ostatnio byłeś taki, no może troszkę wyższy&
Nie przerywając swojego monologu odrzuciła odkurzacz i przyciągnęła Kajetana do siebie.
-Cześć babciu&-udało mu się tylko wtrącić zanim babcia przytłoczyła go uściskami.
Z kuchni wyjrzała Marzena i z kpiącym uśmieszkiem powiedziała Kajtuś, jak dobrze, że już wróciłeś. Babcia już martwiła się kto pomorze jej sprzątać, bo ja jak widzisz jestem zajęta pieczeniem ciasta&.no, ale wróciłeś i problem z głowy. jej głos przepełniony był słodyczą, gdy to mówiła. Kajetan przesłał jej mrożące krew w żyłach spojrzenie, ale nic nie powiedział. Marzena zrozumiała, że brat zamorduje ją przy najbliższej możliwej okazji, dlatego ulotniła się do kuchni. Chłopak przypomniał sobie o Puli i już miał napisać do niej, że muszą zrezygnować z zakupów. Jednak nagle wpadł na rewelacyjny pomysł.
-Babciu, może ja pójdę do sklepu kupić karpia na Wigilię?
Był to desperacki krok, i już myślał, ze nie ud mu się wymknąć z domu, jednak się mylił. Babci spodobał się pomysł kupienia ryby, zastrzegła tylko, ze karp ma być żywy. Kajetan poczuł ulgę i tak szybko jak tylko się dało, wyszedł z domu. Po drodze zadzwonił do Pauli, powiedział, ze będzie wcześniej i namówił ją, żeby tez już wychodziła.
Spotkali się, tak jak ustalili przed centrum handlowym. Kajetan opowiadał Pauli o tym, co go spotkało w domu. Razem trochę się pośmieli zdecydowali, że najpierw zrobią każde swoje zakupy, a potem spotkają się, żeby wybrać coś dla Marzeny. Chłopak dyplomatycznie milczał o karpiu, przewidując reakcją Pauli. Kiedy się rozstali, Kajetan postanowił, że na początku pokręci się po sklepie, a potem zajmie się zakupami. Wszędzie było pełno świątecznych dekoracji, bombek, reniferów, św. Mikołai, no i śnieżynek. Uwagę Kajetana zwróciła szczególnie jedna z nich, śliczna, szczupła brunetka w czerwonym kostiumie. Miała smukłe dłonie i tajemniczy uśmiech. Prezentowała się ciekawie, gdy rozdawała dzieciom cukierki.
-Myślisz, że da mi swój numer telefonu? Jakbym jej powiedział jesteś tak piękna, że musiałaś spaść z nieba?- odwrócił się i zobaczył, że za nim nie stała Paula, tylko jakaś inna śnieżynka- oj sorry, myślałem, pomyliłem Cię z Paulą, zresztą nie ważne. Kajetan jestem. A tak w ogóle to myślisz, ze mam u niej szansę?
-Nikol- odpowiedziała cicho- o której śnieżynce mówiłeś, bo kilka ich tu jest.
Nagle pomiędzy półkami zaroiło się dziewczyn w czerwonych kostiumach. Wszystkie wyglądały niemal identycznie, poza Nikol. Spod jej czapki z pomponem wystawała niesforna, ruda czupryna, a twarz zdobiły liczne piegi.
-Was zawsze tyle jest? spytał trochę już zirytowany sytuacją Kajetan- widzę, że teraz raczej nie znajdę tej jedynej, ale trudno, może jurto mi się uda. A tak w ogóle, śnieżynka nie powinna być bardziej&.promienna?
-To nie jest takie łatwe jakby mogło się wydawać. Nie po tylu godzinach pracy, nie w takim kostiumie, który ciągle uwiera nie powiem gdzie i nie z nieznośnymi dziećmi, które tylko hałasują i chcą więcej cukierków&
-A myślałem, że taka praca to czysta przyjemność. Przecież wszyscy lubią śnieżynki&
Kajetan nagle urwał. Zobaczył tę najcudowniejszą śnieżynkę, rzucił Nikol tylko zaraz wrócę i pobiegł w stronę tamtej. Był tak wpatrzony w swoje cudo, że nawet nie zauważył piramidy puszek z kukurydzą. Zahaczył o jedną puszkę, wprawiając w ruch wszystkie inne. Zdążył jeszcze przeraźliwie krzyknąć i upadł na podłogę. Ostatnie co zapamiętał, to puszka kukurydzy lecąca z samego szczytu piramidy prosto w jego głowę.
Na ciąg dalszy zapraszam do kolejnej notki
Pisała Martyna