http://www.youtube.com/watch?v=ZGoWtY_h4xo
http://www.tekstowo.pl/piosenka,bryan_adams,_everything_i_do__i_do_it_for_you.html
Właśnie wchodziłam w najlepszą fazę snu, kiedy wszystko popsuł rozlegający się głos mojego budzika.- Kto wymyślił ten przeklęty wynalazek i dlaczego do jasnej cholery mam tak wcześnie brać te leki. Pieprzona lekarka- zaklęłam pod nosem i niechętnie zebrałam się z łóżka, czując przeraźliwy ból głowy. Doczłapałam się do kuchni, czując się coraz gorzej. Było mi słabo, czułam się jakbym była w wesołym miasteczku, na najwyższej karuzeli, która wbrew mojej woli kręci się coraz szybciej i szybciej& Wrzuciłam herbatę do kubka i zalałam ją wodą z czajnika. Teraz w głowie usłyszałam dziwny szum i poczułam się jeszcze gorzej. Pospiesznie odstawiłam czajnik i usiadłam na stołku opierając głowę o blat. Boże, dziewczyno, co z Tobą?-Gadałam sama ze sobą w myślach- Wstawaj i rób jakieś kanapki, bo inaczej nie weźmiesz leków o prawidłowej godzinie- Przymusiłam się do wstania, z zamiarem zrobienia jakiś kanapek. Poczułam się jeszcze gorzej. Wszystko zaczęło tańczyć i wirować. Zrezygnowałam z kanapek, chwyciłam za herbatę, marząc, by jak najszybciej znaleźć się we własnym pokoju i we własnym łóżku. Będąc w połowie drogi, zrobiło mi się ciemno przed oczami, wpadłam w drzwi, oblewając się gorącą herbatą. Kompletnie straciłam równowagę. Chwilę później runęłam na podłogę. Poczułam przeszywający ból głowy i usłyszałam dźwięk rozbijającego się kubka wplątany w przeraźliwy krzyk siostry.- Kinga! Kinga!- Nie reagowałam& Powoli krzyk był coraz mniej słyszalny. Rozchodził się po mojej głowie, aż wreszcie całkowicie zniknął. Gdy odzyskałam przytomność, leżałam już w karetce, widząc twarze kompletnie, nieznanych mi ludzi. Od razu poczułam przeszywający ból głowy& Dotknęłam jej, moje palce spotkały się z krwią, która okalała moją głowę.- Co się do cholery stało?!- To pytanie rozległo się w mojej głowie. Uśmiechnięty ratownik medyczny, jakby czytając w moich myślach, odpowiedział- Zemdlałaś, ale spokojnie. Już wszystko będzie dobrze. Wyczerpana przymknęłam powieki, próbując sobie wszystko przypomnieć. Kilka minut później, dotarłam do szpitala. Zrobiono mi masę badań i kazano odpoczywać. Długo nie mogłam zasnąć, jednak otumaniona lekami najwyraźniej musiałam wreszcie zapaść w sen, który przerwał mi dźwięk dobrze znanego mi głosu.- Mogę wiedzieć czego pan szuka zaglądając do każdej Sali?- Mojego szczęścia- usłyszałam głos, którego mogłam słuchać godzinami i w tym samym momencie otworzyły się drzwi do mojej Sali- O widzi Pani? Jest i moja zguba, powiedziałeś idąc szybkim krokiem do mojego łóżka. Marek! krzyczało we mnie wszystko wewnątrz- Kochanie, jak dobrze, że jesteś- powiedziałam szczerze ucieszona Twoim widokiem.- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?- Twoja siostra, Marta, zadzwoniła do mnie, jak tylko trochę ochłonęła, powiedziałeś po czym chwyciłeś mnie za dłoń i ją pocałowałeś.- Nawet nie masz pojęcia, jak cholernie się o Ciebie bałem. Bałem się, ze już więcej nie zobaczę Twojego uśmiechu, nie pocałuję Cię, nie będziemy mogli rzucać w siebie mąką, przy robieniu ciasteczek, już nigdy więcej nie usłyszę, jak szeptasz mi, że mnie kochasz i nie zrealizujemy naszych wspólnych planów i marzeń- Powiedziałeś ledwo słyszalnie, łamiącym się głosem i ścisnąłeś mnie mocniej za rękę. Mnie w oku zakręciła się łezka, bałam się dokładnie tego samego&- Mała, jeszcze jeden taki wybryk, jeszcze raz mnie tak nastraszysz, a przysięgam, że zacałuję Cię na śmierć- powiedziałeś wyraźnie przejęty.- Kara musi być. Dawaj pysia do całowania.- Takie kary to ja rozumie- nie zdążyłam dokończyć, bo właśnie stuknęliśmy się głowami-Ałć-krzyknęłam- Przepraszam-wyszeptałeś pospiesznie namiętnie mnie całując- Kocham Cię- powiedziałam szybko i ponownie nasze usta się spotkały/ Pisałam ja, Kinga, cytatyiopisy, czy brzydal, jak kto tam woli : D :*
Kochany
Przepraszam, że tak dawno do Ciebie nie pisałam. Ostatnio w moim życiu dzieje się naprawdę bardzo wiele. Nie są to koniecznie dobre rzeczy. Nie mam na nic czasu, ale nigdy nie brakuje mi go, żeby pomyśleć o Tobie przed snem.
Przez ten cały czas dużo myślałam o Tobie. O tym co było, o tym, co nigdy już nie wróci... Nie wiem, dlaczego to spotkało akurat Ciebie. Byłeś taki młody, pełny życia, pełen optymizmu, zawsze byłeś tym silniejszym w naszym związku... Chcę, żebyś do mnie wrócił. Chcę tego tak bardzo, nigdy niczego nie chciałam równie mocno. Żałuję, cholernie żałuję, że nie możesz przyjść do mnie i powiedzieć, że było to zwykłe przeziębienie. Ale losu nikt nie jest w stanie zmienić. Ciągle łudzę się, że przyśnisz mi się pewnego razu...
Na pewno zastanawiasz się jak minęły mi święta. Było spokojnie, wszyscy byli dla mnie bardzo wyrozumiali, nikt nie zadawał zbędnych pytań, czułam się w miarę normalnie. Po kolacji odwiedziliśmy Cię całą rodziną na cmentarzu, każdy z Tobą porozmawiał, ale nikt nie usłyszał od Ciebie żadnej odpowiedzi, byłeś bardzo milczący tego wieczoru...
Od Kamili dostałam małą paczuszkę, to był ten prezent, o którym mi mówiła. Wiedziałeś o tym, że odejdziesz, prawda? Wiedziałeś, że nie będziemy ze sobą na te święta... Przygotowałeś dla mnie prezent. Byłam mile zaskoczona, że nadal pamiętałeś zapach tych perfum, którymi byłam wtedy pokropiona, dziękuję za nie, przywołały one całą masę pięknych wspomnień. Naszyjnik z serduszkiem, w którym są napisane pierwsze litery naszych imion, połączone znakiem plus... Coś wspaniałego, założyłam go od razu, nie zamierzam go nigdy ściągać. A kartka... Ta świadomość, że byłeś ostatnią osobą, która ją widziała, że jest tam Twoje pismo... nie potrafię tego opisać, mimowolnie do oczu napłynęły mi ogromne łzy, które później spłynęły po mych policzkach, a po nich przyszła seria następnych. Było tam dużo naszych wspólnych zdjęć, niektóre z nich widziałam po raz pierwszy. Od tamtej pory wieczorami oglądam zdjęcia i myślę, myślę o wszystkich chwilach, które spędziłam z Tobą. Za każdym razem na fotografiach zauważam coś nowego. Nie ominę żadnego nawet najdrobniejszego szczegółu.
W moim życiu nie dzieją się koniecznie dobre rzeczy... Ostatnio byłam w szpitalu. Zemdlałam. Lekarze powiedzieli, że to od zbyt niskiej wagi, mówili, żebym nieco przybrała na wadze, bo może to skończyć się niezbyt dobrze. Niezbyt dobrze? Co, umrę? Mogę umierać, mogę umierać choćby teraz. Chcę do Ciebie. Nie zabijam się specjalnie, obiecałam Ci, że będę żyć. Nie wiem co się dzieje, że jedząc chudnę. Rodzice chyba mają jakiś kryzys... Ostatnio wszystko jest takie... nijakie, a Ciebie tutaj nie ma. Nie mam z kim podzielić się tym wszystkim, a tak bardzo bym chciała.
Pojawił się ktoś w moim życiu. Jest to chłopak. Jest bardzo wysoki, ma naprawdę bardzo ładne duże oczy, są zielone, można w nich dostrzec coś tajemniczego. Mam wrażenie, że rozumie mnie bez słów, potrafi mnie pocieszyć nie znając powodu smutku, wie o Tobie, wie jak bardzo Cię kochałam i jak kocham Cię nadal. Dogadujemy się bardzo dobrze, ale ma jedną okropną wadę, wadę, która go całkowicie dyskwalifikuje... mianowicie: nie jest Tobą... Wiem, że on liczy na coś więcej z mojej strony, ale ja nie jestem w stanie pokochać nikogo innego.
Wiesz ile dałabym za jeden spacer, za jedno spotkanie? Nadal kocham.../ Pisała Rispettare