I część.

Przedostatni dzień w szkole, lekcja matematyki, totalna zamułka, nauczyciele nie odpuszczają, właśnie wobrażałam sobie mnie i jego siedzących na pomoście,aż tu nagle:
- Numer 3 do odpowiedzi.
- Wybąknęłam coś pod nosem i poszłam.
- Jesteś pewna swojej odpowiedzi? - spytała psychiczna matematyczka.
- Tak. - wybąkałam.
- Pała! Siadaj. - Krzyknęła.
Z wielkim bananem na twarzy odeszłam na swoje miejsce, w końcu miałam tą pałę gdzieś jutro zakończenie roku szkolnego. Po szkole poszłam spać, budzik zadzwonił o 6;00, zazwyczaj ustawiłabym sobie jeszcze dziesięcio minutową drzemkę, ale nie tym razem. Wstałam, popatrzyłam do lustra, uśmiechnęłam się i założyłam przepiękną kieckę która była przeznaczona właśnie na zakończenie roku szkolnego.
... I wreszcie słowa dyrektora. - Możecie iść już do domu. Dziękuje wam za ten rok, mam nadzieję że następny będzie jeszcze lepszy.
Z rozpormienioną twarzą wracałam do domu, kiedy nagle ktoś krzyknął.
- Hej, Anka, zaczekaj!
{ Matko boska, przecież to był Łukasz}
- Nie wybrałabyś się ze mną jutro nad jeziorko żeby uczcić pierwszy dzień wakacji? Wiesz.. tylko ty i ja we dwoje.
- Okej, to o 19? Pasuje?
- Okej, do zobaczenia.
Teraz nie mogłam się doczekać jutra, Łukasz mój wymarzony chłopak i on zaprosił mnie na radkę? Nie wierzę... to musi być sen. Przyszłam do domu pokazałam mamie świadectwo, to nic że trochę się popluła, przecież jutro spotkanie z Łukaszem, posiedziałam przed komputerem i tak do późnej nocy. Poszłam spać.

Część II jutro.