FANPAGE [email protected]
Może jakieś pytania klik :)
tak bardzo chce żebyś napisał. i był .
Pamiętam jak zapytałem czy mnie kochasz jeszcze, odpowiedziałaś: Nie wiem, przeszły mnie dreszcze pomyślałem, że nie ma mnie bez Ciebie. Z drugiej strony są pozory i codzienność - rzygam nią, jak w Twoich oczach widzę, że jesteś daleko stąd. Twoje łzy, na ich widok, mam ochotę skoczyć z okna, bo nie mogę znieść, że jesteś dla mnie coraz bardziej chłodna. Każdy dzień oddala nas, odliczam czas, do momentu w którym, znów zostanę sam, kurwa mać! Znów nie mogę sobie spojrzeć w twarz, bo się boję, że zobaczę ten sam emocji brak. Jak wtedy gdy ostrzegałaś mnie, że wszytko jest nie tak, a ja czułem, że wgniata mnie w ziemie ten pieprzony świat. Choć łączy nas piękno spadających gwiazd, stoję w drzwiach, ostatni raz życie traci smak, pryska czar. Idzie burza, wiem, wiatr rozwiewa mgłę, a ja uczę się żyć, każdym kolejnym dniem.
Ludzie ranią tak mocno jak ich kochasz
Chciałam mu udowodnić, że potrafię sobie dać radę bez niego, a wtedy on postanowił mi pokazać, że jest mu całkiem dobrze beze mnie. I tak się nawzajem zabijaliśmy tym naszym pozornym szczęściem
Paradoks tkwi w tym, że znasz mnie jak nikt, a uwierzyłbyś w najgorszą plotkę na mój temat.
"Jestem sam. Sam tutaj i sam na świecie. Sam w sercu i sam w głowie. Sam wszędzie przez cały czas, od kiedy pamiętam. Sam w Rodzinie, sam z przyjaciółmi, sam w Pokoju pełnym Ludzi. Sam, kiedy się budzę, sam każdego koszmarnego dnia, sam, kiedy w końcu nadchodzi ciemność. Jestem sam na sam z przerażeniem. Sam na sam z przerażeniem. Nie chcę być sam. Nigdy nie chciałem być sam. Kurewsko tego nienawidzę. Nienawidzę tego, że nie mam z kim porozmawiać, nienawidzę tego, że nie mam do kogo zadzwonić, nienawidzę tego, że nie mam nikogo, kto potrzyma mnie za rękę, przytuli mnie, powie mi, że wszystko będzie w porządku. Nienawidzę tego, że nie mam nikogo, z kim mógłbym dzielić nadzieje i marzenia, nienawidzę tego, że przestałem mieć nadzieje i marzenia, nie znoszę tego, że nie mam nikogo, kto powiedziałby mi, żebym się trzymał, że jeszcze kiedyś je odnajdę."
dopóki jesteś tu ze mną to miejsce coś znaczy
Nikt nie rozumie, co czuję, dlaczego tak się zachowuję, mam dość, dajcie mi spokój. Pytacie, co się dzieje, ale sory nie chcę z wami gadać, mam dość...
Kolejny dzień, kolejnego tygodnia. Sypnąć, podzielić, zwinąć stuzłotówkę, przyłożyć do nosa, mocno wciągnąć. Ohh, jak to pali! Spływ - tak gorzko. Ból rozjebanego żołądka - oooooh jak boli. Brak Twoich ramion to kolejna kreska. - Błędne koło?
I nigdy bym nie pomyślała, że wrogowie staną się tak bliscy a przyjaciele tak dalecy
pierdole Twoje łzy ale bez Ciebie nie zasne.
miałam dosyć. oparłam się o szkolną ścianę i zaczęłam płakać. podszedł do mnie i bez słowa przytulił. jedną ręką łaskotał moje plecy, drugą głaskał włosy. wiedział czego potrzebuję. słyszał jak moje serce wzywa pomoc. za to go kochałam. między innymi.
- o jezu! co to? - to tylko miłość. nie panikuj.
miłość, ta odwzajemniona, jest pewnym rodzajem uwolnienia. spotykamy osobę, w której odnajdujemy siebie. odnajdujemy coś czego nam brakowało, czego szukaliśmy, a nie mogliśmy znaleźć. żyjemy beztrosko mając to, czego potrzebujemy. przywiązujemy się do tego, co posiadamy. tylko do cholery szkoda, że w końcu zostaje nam odebrana osoba, którą kochamy. teraz nam brakuje czegoś innego. jednakże, brakuje o wiele bardziej. ruszamy na poszukiwania.. tego, co mam zabrano. musimy to odzyskać.
to, że znów bezkarnie pozwalam Ci trzymać mnie za rękę jest cholernie absurdalne. na tyle bardzo, iż odbieram wrażenie, że nie dzieje się na prawdę.