Nie tak miało być.
cz. 7
-No tak, chyba, że chcesz kogoś zabrać to śmiało- odpowiada po chwili i odpala kolejnego papierosa. Zdecydowanie za dużo pali. Siedzimy w parku od kilku godzin, jest sobota więc nie śpieszy nam się do domu. Wyciągam z kosza drugi koc, sierpniowe wieczory są zdecydowanie zimniejsze od tych lipcowych, a ja jak zwykle tego nie przewidziałam- powinnaś się cieplej ubierać- zwraca mi uwagę, kiedy otulam się pledem.
-Od kiedy się o mnie tak martwisz?- pytam z przekąsem.
-Od kiedy jesteś kandydatką na moją dziewczynę- znów się uśmiecha.
-Jesteś nienormalny, wiesz?- wybucham śmiechem, powtarza mi to co najmniej kilka razy dziennie.
-Nie pozwalasz mi o tym zapomnieć- przyciąga mnie do siebie i obejmuje- co powiesz na wyjazd jutro?
-Jutro?!
-No tak, mówiłem już w pracy, że nie będzie mnie dwa tygodnie. Szkoda marnować czasu.
-Dwa tygodnie?! Dzięki, że powiedziałeś mi wcześniej w ogóle.
-Miała być niespodzianka jutro, ale pomyślałem, że powinnaś się jakoś przygotować, zabrać potrzebne rzeczy, czy coś- całuje mnie w skroń.
-Łaskawca z ciebie.
-Nie bądź dla mnie taka- zmienia temat.
-Taka, jaka?
-Taka niemiła, znam przecież już twoją lepszą wersję.
-Dzięki, myślałam, że każda moja wersja ci się podoba- spoglądam na niego spod rzęs.
-Bo tak jest, ale wolę ciebie kobiecą niż wredną. Nie pasuje ci maska twardzielki- zawstydza mnie tymi słowami, zawsze jestem twardzielką, tylko jakoś przy nim mam chwile słabości i daję o siebie dbać- i ślicznie się rumienisz- znów spoglądam na niego spod rzęs. Zauważam, że jego usta są niebezpiecznie blisko. Nie całowaliśmy się od ogniska, ale wtedy się nie liczy. Byliśmy oboje pijani. W sumie, to nie wracamy do tamtego wieczoru. Był nieudany, choć gdyby nie on pewnie byśmy tu nie siedzieli. Nie mogę w to uwierzyć, ale podoba mi się spotykanie z nim. Dotyka wargami moich, waham się co powinnam zrobić. Mateusz ponownie muska moje usta.
-Co robisz?- szepcze mu do ust.
-Próbuję cię pocałować- odpowiada i po raz trzeci nasze usta się złączają. Tym razem odwzajemniam pocałunek. I po raz pierwszy od długiego czasu czuję coś więcej, niż tylko fizyczną przyjemność. Chłonę jego bliskość całą sobą, a on bawi się moimi włosami. Przecież ja nikomu nie pozwalam ich dotykać. Przez ten tydzień on złamał tyle moich barier, a ja mu na to pozwalam bez najmniejszego oporu. W tym samym momencie w mojej głowie zapala się czerwona lampka. Odskakuję od niego jak oparzona, psując najpiękniejszy od kilku lat moment w moim życiu.