Nie tak miało być.
cz. 6
-No widzisz, już coś o tobie wiem- puszcza mi oczko- teraz jeszcze podaj mi swój numer telefonu i możemy wracać do innych. Dziewczyny pewnie pękają z ciekawości, jak to jest być w łóżku z takim ciasteczkiem, koniecznie musisz im opowiedzieć- wybucham śmiechem i odbieram od niego telefon. -Szybko wstukuję mu swój numer i puszczam połączenie do mnie. Wstajemy, a on mnie przytula i zbliża usta do moich.
-Co robisz?- odwracam głowę.
-Przecież masz być moją dziewczyną, jeden malutki buziaczek cię nie zbawi. Poza tym widziałem już twoje cycki.
-Jesteś nienormalny- uśmiecham się i uzmysławiam sobie, że po raz pierwszy od długiego czasu czuję się tak swobodnie przy mężczyźnie.
-Wiem, powiedziałaś mi to już dziś- klepie mnie w tyłek i całuje krótko.
*
-Pojedziesz ze mną nad morze do domku moich dziadków? W przyszłym tygodniu zapowiadają piękną pogodę- potrzebuję chwili na przetworzenie jego słów.
-Facet, to nasze trzecie spotkanie. Znamy się tydzień, o co ty mnie pytasz?
-Myślałem, że lubisz szybko- mówi słodko uśmiechając się.
-Jedziemy sami?- nie nadążam za nim czasem. Trwamy w jakimś dziwnym układzie, na który sama zresztą się zgodziłam. Czuję, że wariuję, gubię się. Myślałam, że ma być to wyłącznie zabawa, a on do tego wszystkiego podchodzi tak poważnie. Dostaję kwiaty i wymieniamy codziennie dziesiątki wiadomości. Na dodatek widzimy się już trzeci raz w przeciągu tygodnia. Poznajemy się i naprawdę coraz bardziej się do niego przekonuję, jest sympatyczny i dzielimy wiele wspólnych pasji. No i non stop mnie zadziwia. Z jednej strony chce niby wszystko powoli, po kolei, a z drugiej sypie takimi propozycjami, że nie wiem co mam mu powiedzieć.