Nie tak miało być
cz. 4
-Wiem, że chcesz tego samego co ja- klepie mnie w tyłek.
-Jest za wcześnie, są za mało pijani- zeskakuje z niego i poprawiam włosy.
-Serio cię to rusza?- przygląda się mi.
-Nie lubię publiczności- puszczam mu oczko, wychodząc z pokoju. Dogania mnie i łapie za rękę, czuję się nieswojo i nie wiem dlaczego zaciskam palce na jego dłoni. Wracamy do ogniska, widzę poruszenie wśród dziewczyn. Mateusz gdzieś znika, wypijam więc kolejkę z pozostałymi chłopakami. Przecież nie będę go gonić. Nie ten to następny.
-Znów jej nie wzięłaś- podaje mi bluzę i siada między mną a innym chłopakiem.
-Dziękuję- zaskoczył mnie.
Godzina jest coraz późniejsza i grono nam się zmniejsza, biedaki nie wytrzymali tempa. Siedzę z dziewczynami, ale duchem jestem zupełnie gdzie indziej. Co jakiś czas nerwowo zerkam w stronę Mateusza, łapię go na tym samym. W ogólnie nie potrafię skupić się na rozmowie, szczerze to dawno ich już nie słucham. Marzę tylko o tym, aby znaleźć się z nim w łóżku. To jak uzależnienie.
-Nadia słyszysz nas?
-Zamyśliłam się, sorki. Co chciałyście?- z niechęcią odwracam wzrok w ich kierunku.
-Tak się zastanawiamy, który z nich jest najprzystojniejszy. A Tobie, który się podoba?
-Jezu, dziewczyny zachowujecie się jak nastolatki. Najlepiej zróbcie ranking, a później wzdychajcie do jego zdjęć na fejsie- wypalam bez namysłu, ale naprawdę czasem zachowują się jak gimnazjalistki. W tym wieku chyba już nie powinno się z ukrycia obserwować facetów tylko działać. Zawsze to nas różniło, one wzdychały, a ja działałam. One się zakochiwały, ja korzystałam. One płakały po rozstaniach, a ja poznawałam kolejnych. Mimo to nadal się przyjaźnimy, choć sądzę, że czasem mają ochotę mnie spalić na stosie.
-Właśnie próbujemy- odgryza Oliwia, ale ja już ich nie słucham. Kątem oka zauważam, że Mateusz z Kacprem wymieniają kilka słów i teraz kieruje się w moją stronę. Czuję znajome ukłucie w podbrzuszu.
-Będę zmuszony wam przerwać pogaduchy, porywam Nadię- Mateusz kieruje w ich stronę a one jedynie chichotają. Chwyta moja dłoń i ciągnie za sobą. Gabi posyła mi groźne spojrzenie, ignoruje je. Swoją drogą ona też powinna się w końcu zabawić. Od jej ostatniego związku minęło już trochę czasu.
-Prawie w ogóle nie ma skapy, wiesz!
-Co mnie obchodzą jakieś laski, które nawet słowa wydusić z siebie nie mogą?- przystajemy zaraz przed wejściem do domu, wpija się w moje usta.
-Co chciał od ciebie Kacper?- pytam kiedy już wbiegamy po schodach.
-Dał mi klucz- wpadamy do pokoju Kacpra, Mateusz nerwowo próbuje zakluczyć drzwi, trzęsą mu się ręce. Kiedy w końcu mu się udaje, rzuca klucze na podłogę i przyszpila mnie do ściany. Zrywa ze mnie buzę i koszulkę naraz. Podnosi mnie a ja piszczę zaskoczona, jednym ruchem ręki zrzuca wszystko co znajduje się na biurku i sadza mnie na nim. Ściąga swoją bluzę i jednocześnie włącza lampę stojącą obok łóżka. Pokój rozświetla, ciepłe, stłumione światło.