Uśmiechasz się, kiedy cię całuję
cz. 42
-Kiedy poinformujemy rodziców o ciąży?- pyta, kiedy podjeżdżamy pod dom.
-Obawiam się ich reakcji, miał być ślub, a jest ciąża.
-Przecież ślub też będzie- łapie mnie za rękę, kiedy czekamy, aż brama się otworzy- apropo ślubu, trzeba ogarnąć szczegóły. Dzwoniłem na sale, do fotografa i kamerzysty.
-I co?
-Foto i viedo są wolni, no a sala może nam zaoferować mniejszą salkę, bo organizują Sylwestra.
-Czyli tak jak się spodziewaliśmy. Kurczę..- wchodzimy do domu.
-Spokojnie, znajdziemy coś. Nie potrzebujemy przecież dużej sali, mówiliśmy o przyjęciu, dobrze zrozumiałem?
-Tak, ale słabo, żeby byli obcy ludzie, krzyki i nie wiadomo co.
-No dobra, a jakby się rozejrzeć za jakąś karczmą, albo zajazdem? Jest początek listopada, mamy dwa miesiące. No chyba, że koniecznie musi być dom weselny?- rozpakowujemy zakupy.
-Nie musi, może być karczma. Rozpakujesz sam?
-Dzieje się coś?- natychmiast przerywa czynność.
-Jakaś zmęczona jestem, położę się w salonie, możemy rozmawiać dalej- całuję go w policzek.
-Straszysz mnie- klepie mnie w tyłek i wraca do odkładania rzeczy na miejsce- malutka, a co z seksem?
-Co, co?
-No mogę?
-Nie wiem, nie pytałam zadzwonię jutro do ginekologa- widzę jaki jest speszony, szczerzę się do niego.
-Nie no nie musisz, tylko pytam. A wracając do ślubu i rodziców. Trzeba im koniecznie powiedzieć, będzie trzeba rozesłać zaproszenia, pójść do księdza.
-Odkąd jesteś takim specjalistą w organizacji wesel?
-Pół dnia czytałem fora na ten temat- jest widocznie z siebie dumny, a mnie robi się ciepło na sercu, że tak mocno angażuje się w tę sprawę. Przychodzi do mnie na kanapę i wtula się we mnie, rękę kładzie na brzuchu. Rozczulam się i w oczach pojawiają mi się łzy, te hormony to chyba prawda.
A.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24