Uśmiechasz się, kiedy cię całuję.
cz. 29
Budzę się na kanapie, w sukience, makijażu i fryzurze z dnia poprzedniego. Jest już osiemnasta. Przedawkowanie alkoholu daje o sobie znać, czuję uporczywy ból głowy. Przeciągam się i wypijam wodę stojącą w szklance na stoliku.
-Wstałaś już- Karol odchodzi od kuchni, coś wspaniale pachnie.
-Dlaczego mnie nie obudziłeś? Pomogłabym ci przy kolacji.
-Należał ci się odpoczynek, zasnęłaś mi na rękach- uśmiecha się i całuje w czoło- dzwoniła twoja rozhisteryzowana przyjaciółka, miałem nie odbierać, ale nie dawała za wygraną. Pytała czy przyjedziemy do nich do mieszkania. Powiedziałem, że będziemy około dwudziestej- wraca do kuchni i nakłada makaron z sosem na talerze.
-Nie mów tak o niej- oburzam się- i dlaczego znów nie zapytałeś mnie o zdanie?
-Tak słodko spałaś, nie miałem serca cię budzić. Pomyślałem, że będziesz chciała pojechać- krzywię się niezadowolona.
-Wolałabym nie. Pewnie będzie Mateusz. Po wczorajszej szopce jakoś średnio mam ochotę na wasze spotkanie.
-Paula była bardzo przekonywująca, nie dało jej się odmówić- chichotam, tak Pauli się nie odmawia. Biedny Karol, musiał przeżyć horror znając ją.
-Cóż, chyba nie mam wyboru, ale obiecaj mi..
-Obiecuję, że nie będę robił scen zazdrości i jeszcze raz bardzo przepraszam za wczoraj- mówi zanim zdążam dokończyć zdanie.
-Miałam ochotę cię zabić, wiesz?
-Domyślam się- stawia talerz przede mną- a teraz jedz, żebyś miała siłę- danie wygląda przepysznie. I tak też smakuje. Pikantne mięso wspaniale współgra z lekko słodkim sosem i makaronem. W szybkim tempie cała zwartość talerza znika, nie jadłam od wczoraj. Po kolacji biorę prysznic i doprowadzam się do stanu użytkowalności, dziś zdecydowanie nie nakładam makijażu. Kilka minut po dziewiętnastej jestem gotowa. Założyłam dżinsy z wysokim stanem, koszulę w kratkę vichy i białą marynarkę z podwijanymi rękawami. Karol staje za mną i pieści ustami moją szyję. Otula mnie zapach jego perfum i żelu do mycia.
-I jak mam nie być o ciebie zazdrosny, kiedy ty tak pięknie wyglądasz- wypinam pupę i czuję jego nabrzmiałego członka, on zaczyna rozpinać guziki od mojej koszuli.
-O nie, nie, nie. Musimy wychodzić, przed nami całe miasto do przejechania.
-Niedobra dziewczyno- kąsa mnie w ucho. Poprawiam się, zakładamy buty i wychodzimy.
A.