mail: [email protected]
żałuję, że nie zostałam w domu. ;/
Walentynkowa opowieść cz5
- Ja& - odchrząknęła. - Skończyłam Akademię Muzyczną. Wtedy wszystko wydawało się takie łatwe. Ale po śmierci rodziców, długo, bardzo długo nie mogłam dojść do siebie.
-Jaki instrument?
- Fortepian. Pewnie powiesz, że mało oryginalnie?
- Kompletnie się na tym nie znam. U mnie w rodzinie dominują tradycje prawnicze. Spotkasz w niej adwokatów, prokuratorów, sędziów, ale żadnego artysty.
Zaczęła się śmiać.
-Czyli twardo stąpacie po ziemi?
-Tak. Nawet żony wybieramy z branży.
-Też wybrałeś żonę z branży?
Zawahał się.
-Nie jestem żonaty.
-Dlaczego? - spytała zdumiona. -Wydajesz się być pewny siebie, przedsiębiorczy i Bartek mówił, że robisz oszałamiającą karierę. Czy jesteś brzydki?
Tak, to było dość bezpośrednie pytanie.
- A jak sądzisz?
Zmarszczyła brwi.
-Cóż& Mogłabym cię obejrzeć dłońmi. O ile nie masz nic przeciwko?
Zanim zdążył zastanowić się nad jej propozycją, powiedział tak. Wstała i z wyraźnym wahaniem podeszła bliżej. Potem usiadła mu okrakiem na kolanach i bardzo ostrożnie położyła ręce na twarzy.
Michał zamarł. Miał ją teraz tak blisko, że widział złociste iskierki w brązowych oczach, czuł cudowny, kobiecy zapach, ciepło drobnego ciała. Alina westchnęła i drżącymi palcami zaczęła błądzić po jego policzkach.
-Wcześniej zauważyłam, że jesteś wysoki. Nawet bardzo.
-Metr dziewięćdziesiąt z hakiem --mruknął.
-W dobrej kondycji, bo słyszałam jak wbiegasz po schodach, lecz nie miałeś nawet lekkiej zadyszki. Zresztą& - jej dłonie powoli rozpięły guziki koszuli, poluzowały krawat, a potem wsunęły się pod materiał o dotknęły gorącej skóry na torsie. - Zgadłam - Alina najwyraźniej poweselała. -Wysoki i muskularny. Musisz oszałamiająco wyglądać w garniturze.
Mężczyzna zamknął oczy, czują jak jego tętno przyspiesza, a podbrzusze zaczyna wysyłać niepokojące sygnały. Na razie jednak wciąż nad sobą panował.
-Dobrze, idziemy dalej. Twarz szczupła, zgrabny nos, wyraźnie zarysowane kości policzkowe, proste brwi i dość długie rzęsy. Brunet?
-Jasny szatyn.
-I ktoś tu ma elegancko przystrzyżoną bródkę - dodała wesoło. - I na podstawie kształtu ust, dodam, że z pewnością jesteś stanowczym i upartym mężczyzną. A oczy? Jakiego koloru są twoje oczy?
- Ciemno niebieskie-powiedział schrypniętym głosem. Wbrew samemu sobie położył dłonie na jej biodrach.
- Hm - wydawało się, jakby nad czymś się zastanawiała.- Nie jesteś brzydki. I ślicznie pachniesz - dodała jeszcze bardziej zbliżając twarz do jego twarzy. -Więc problem nie tkwi w wyglądzie lecz w charakterze.
-To, że jestem samotny nie jest problemem.
-Lubisz to? - spytała zdziwiona. - Przecież nikt nie lubi samotności.
-Mam rodzinę od święta, znajomych i przyjaciół na weekendowe spotkania i kobiety na te wieczory, gdy mam ochotę na seks -odparł lakonicznie. - Dlaczego więc mówisz o samotności?
Pochyliła głowę. Ostatnie słowa wywołały dziwne uczucie przykrości.
Babeczka :)