mail: [email protected]
Zostawiam Was z kolejną częścią opowiadania, a ja zamykam na uczelnię. ;*
Smuci mnie Wasza mała aktywność i zastanawiam się nad przerwaniem opowiadania.. ;< nawet nie wiem co o nim sądzicie ;c
Walentynkowa opowieść cz.4
Zrumieniła się zmieszana.
-Przepraszam, już wybieram i płacę.
Usiadł przy małym stoliczku, obserwując jak z szerokim uśmiechem rozmawia z ekspedientką. Widocznie była tu stałą klientką. Powąchała dwie lub trzy podsunięte puszki po czym zdecydowanie wskazała jedną z nich.
-Wybrałam czarną z prażonymi migdałami.
- Możemy już iść?
-Tak.
Alina nagle posmutniała. Mężczyzna wydawał się wściekły i rozdrażniony. A szkoda, bo chętnie zaprosiłaby go na herbatę i ciasteczka, pogawędziła odrobinę. Znów zostanie sama, w małym przytulnym mieszkanku na ostatnim piętrze starej kamienicy.
Jak zawsze.
Kiedy pokonywali ostatnie metry, zaczął padać śnieg. Michał zaklął głośno, ale Alina roześmiała się radośnie, usiłują złapać kilka białych płatków czubkiem języka. Pociągnął ją za sobą niemal brutalnie.
-Prze..
-Przestań do cholery przepraszać!- warknął, wpychają ją w ciemną czeluść klatki.
Zamilkła. Nie odezwała się ani słowem, aż do momentu gdy znaleźli się w mieszkaniu. Bez sprzeciwu pozwoliła mu odwiesić swój płaszcz, choć z tym nigdy nie miała kłopotu i weszła do kuchni.
-Może jednak coś wypijesz?- spytała nieśmiało.
Miał ogromną ochotę powiedzieć, że nie ma mowy. Ale stała tuż obok, z głową przechyloną na jedno ramię, nieco wystraszona i tak cholernie pociągająca. Jak mógł się temu oprzeć?
-Mam kwadrans wolnego. Zdążysz zrobić te prażone migdały?
- Zdążę -rozjaśniła się niczym słoneczko, a Michał poczuł, że dosłownie usuwa mu się grunt spod stóp. W pośpiechu wyszedł na korytarz i odwiesił swój płaszcz. Potem wrócił i zajął krzesło przy maleńkim stoliku, wiklinowy fotel zostawiając Alinie.
-Czy często Bartek tak cię zostawia?
-W zasadzie bardzo rzadko - powiedziała zamyślona. Podziwiał każdy, precyzyjny ruch jej dłoni, taki cudownie płynny, subtelny. - Ale teraz nie miał wyboru, a na dodatek ta awaria.
-Wróci jutro?
-Pojutrze.
-Aha - Michał przyjął z jej rąk filiżankę z parującym napojem. Po głowie tłukły mu się różne myśli. Pojutrze? Mieliby mnóstwo czasu..
Nie! Stop! Nie powinien nawet o tym myśleć!
-W zasadzie byłem pewien, że jesteś nastolatką.
-Nastolatką? Jestem starsza od brata o trzy lata.
-Nie mów? Serio? - Tym razem nie udawał zdziwienia.
-Tak wyszło. I nie zawsze byłam ślepa - usiadła naprzeciwko i podsunęłam mu puszkę pełną aromatycznych ciastek.
-To brzydkie słowo.
-Ale prawdziwe.
-I nie pasuje do ciebie.
- Może. Bartek mówił, że znacie się ze studiów? - zręcznie zmieniła temat.
-Tak. Wyświadczył mi wtedy przysługę.
- Wiem uśmiechnęła się. -Wszystko wiem. Dobrze, że choć wtedy przeżył tyle beztroskich dni.
- Kiedy zmarli wasi rodzice?
- Dwa lata temu. Najpierw ojciec, potem matka. Jakby nie potrafiła bez niego żyć - dodała zamyślona Alina.
- A ty? Czy Bartek do końca życia będzie miał cię na swoich barkach.
Tym razem poczerwieniała dość mocno.
Babeczka. :)