mail: [email protected]
a więc My :)
zaczęło się, banalnie. od smsa. w sumie, nie. nie od smsa. to było 11 lipca 2010 roku, właśnie wtedy wróciłam z nad morza z wakacji, był wieczór, stałam z przyjaciółką na przystanku, czekałyśmy na autobus. śmiałyśmy się. to właśnie tego wieczora On mnie zauważył- ja jeszcze o tym nic nie wiedziałam. póżniej Agnieszka- dziewczyna z którą stałam na przystanku powiedziała mi, że podobam się Bartkowi, a ja nawet go nie kojarzyłam, mimo tego, że mieszkamy w jednej miejscowości. jednym uchem wleciało, drugim wyleciało. sprawa ucichła. zaczęło się liceum, był październik, wieczór. dostałam smsa: '' i nic więcej- zignorowałam, pomyślałam, że ktoś się pomylił. za kilka dni kolejna wiadomość, ten sam numer. treść: 'Angelika?
'. zdziwiłam się, to jednak nie pomyłka ten ktoś zna moje imię. odpisałam po chwili, zapytałam kim jest, ale nie chciał powiedzieć. postanowiłam poprowadzić śledztwo, bo miałam podejrzenia, że to Bartek, albo kolega mojego przyjaciela. długo nie musiałam czekać, żeby się dowiedzieć kim jest nieznajomy. wygadała się moja Aga, że tego samego dnia, kiedy wróciłam z wakacji, napisał do niej Kamil- kolega Bartka, i prosił o mój numer dla niego. dostał moje namiary dwie godziny po tym jak mnie widział, a czekał z zagadaniem ponad dwa miesiące. kiedy już mu powiedziałam, że wiem kim jest wszystko poleciało szybko. pierwsze spotkanie, pamiętam jak dziś, stresowałam się maksymalnie. on też. nawet chyba na niego nie spojrzałam z tego wszystkiego. póżniej ciąg kolejnych spotkań, między innymi to, którgo nigdy nie zapomnę. chodziłam dookoła niego, a on mi wmawiał, że księżyc to słońce, w końcu mnie złapał i przytulił, objął od tylu i tak staliśmy wpatrzeni w tarczę księżyca. tydzień późnej staliśmy się parą, ale nikt oprócz nas o tym nie wiedział- była środa, odebrał mnie ze szkoły i poszliśmy na park jasnogórski. nie padły wtedy żadne wyznania. po prostu chyba to poczuliśmy, ciągle trzymaliśmy się za ręce i przytulaliśmy. po powrocie dostałam smsa, czy jestem jego, odpisałam, że 'to nie kwestia posiadania'. w piatek późną nocą dostałam smsa, że mnie kocha. był na piwie z kolegami. odpisałam, że chyba za dużo wypił. i poszłam spać dalej, ale w sobotę pojechaliśmy do kina, idąc do niego rozmawialiśmy, nie pamiętam dokładnie o czym, ale pamiętam dokładnie te słowa ' ja cię lubię, kocham, taką jaką jesteś. dla mnie jesteś najlepsza'. w ciągu seansu powtórzył to jeszcze kilka razy. ja odpowiedziałam mu tym samym nie od razu, lecz dopiero po jakimś tygdniu. od tamtego momentu wszystko było już jasne, byliśmy oficjalnie razem, znajomi się dowiedzieli, pierwsza jego wizyta u mnie w domu. było idealnie. pierwsza kłótnia? po trzech miesiącach. nawet nie wiem już o co. szybko się pogodziliśmy. naprawdę czułam się wyjątkowo przy nim, nie chciałam się z nim rozstawać, mimo dużej różnicy wieku, wtedy jeszcze odczuwalnej. bałam się, że rodzice będą mieli coś przeciwko, ale nie. wszyscy nas zaakceptowali. i trwamy aż do dzisisaj. równo 38 miesiący, bez dnia przerwy. oczywiście, były kiepskie momenty, łzy, krzyki, niepotrzebne słowa, przeciwieństwa losu. ale puszczamy to wszystko w nie pamięć. pamiętamy tylko te najlepsze chwile- a było ich naprawdę wiele! na samą myśl o niech się uśmiecham. kocham Go całym sercem i wiem, że to ten jedyny, ukochany, wymarzony. lepiej trafić nie mogłam, jest kochany, troskliwy, opiekuńczy, mam w nim partnera i przyjaciela. mam nadzieję, że i On czuję tak samo. co ja piszę.. mam tę pewność. utwierdza mnie w tym każdego dnia. mamy wspólne plany na przyszłość, a naszym postanowieniem noworocznym jest ich wdrażanie w życie. :) widzę w Nim świetny materiał na męża <3
od 17listopada 2010 roku nieprzerwanie My .