MOŻNA PYTAĆ KLIK :)
FANPAGE -Kto jeszcze nie kliknął to zapraszam ;**
[email protected] poczta ;)
Przepraszam , że tak mało notek wczoraj było , ale dzisiaj spróbuje nadrobić to ;) Kochane termin konkursu przedłużam do piątku 20 września do godziny 22 :) mamy 8 zdjęć aby odbył się konkurs potrzeba jeszcze minimum dwóch więc kto jest zainteresowany nim i chciałby wygrać Pakiet pro zapraszam tu - KONKURS
Wszystko układało się idealnie. W końcu byli szczęśliwi. Choroba nie dawała złych znaków. Odstąpiła? Może Bóg wiedząc jak silne uczucie łączy tą dwójkę nie miał serca ich sobie odebrać?
Oceny mieli coraz lepsze z czego byli zadowoleni. Codziennie spędzali ze sobą wieczory. Z dnia na dzień kochali się bardziej. Zapewne myślicie co się stało z cichym wielbicielem Julki. Otóż Hubert i on zostali przyjaciółmi. Tak, była to męska prawdziwa przyjaźń. Często owa trójka spędzała ze sobą czas, wiedzieli, że okres w akademiku wiele zmienił w ich życiu i, że będzie to ich jedno z najlepszych wspomnień.
Pewnego dnia Hubert pojechał na kontrolę do szpitala. Dostał szanse od losu. Mieli nowe serce dla Niego. Miał mieć przeszczep. Hubert i Jego rodzice byli szczęśliwi. W końcu mógł mieć normalne życie. W końcu będzie mógł spełnić swoje marzenia z dzieciństwa.
Przeszczep miał się odbyć za tydzień. Przez ten czas Hubert miał zostać w szpitalu na badania.
Jednak coś było dziwnego w szpitalu. Julka zauważyła, że w szpitalu znajdują się osoby z ich szkoły. Czyżby ktoś oprócz Huberta przebywał w tym samym szpitalu?
Julka podeszła do koleżanek ze szkoły. To co usłyszała przeraziło ją.. Ich wspólny przyjaciel miał wypadek. Leży w śpiączce. Jego mózg umarł. Lekarze nie dają mu szans na przebudzenie. Tir go roztrzaskał. Jej oczy zaszkliły od łez, a serce zaczęło nierówno bić. Jak to możliwe? Dlaczego Oni? Więc to znaczy, że Hubert miał dostać serce od.. przyjaciela? Przecież jeśli by się dowiedział nigdy by sie na to nie zgodził.. Julka pobiegła szybko do gabinetu swojego ojca. Musiała się dowiedzieć prawdy.
- Julka?
- Tato.. To nie on prawda? Chodzi mi o dawcę serca dla Huberta.. To nie on prawda? Tato! - powiedziała przez łzy.
- To nie twoja sprawa. Idź do Huberta. - powiedział lekarz. Wiedział, że to boli Jego córkę, lecz nie mógł pozwolić aby Jego pacjent się o tym dowiedział. Był nie tylko ojcem, ale też lekarzem.
Nadszedł dzień przeszczepu. Zakochani siedzieli w sali Huberta.
- Ciągle o tym myślę. Doktor nic nie wie o dawcy. - powiedział. - Wiem, że taki jest system, ale chciałbym podziękować tej osobie i jej rodzinie.
- Rozumiem..
Minęła godzina. Julka poszła pochodzić po szpitalu, a Hubert musiał się przespać przed zabiegiem. Nagle do pokoju ktoś wszedł budząc przy tym Huberta. Było to dwóch chłopaków z ich szkoły.
- Pielęgniarka musiała nam dać zły numer - powiedział jeden do drugiego.
- Ale On też jest uczniem w naszej szkoły - odpowiedział drugi.
- Jest tu jeszcze jakiś uczeń - zapytał zaspany Hubert przecierając oczy.
- Tobiasz z 1 klasy, gwiazda w biegach w naszej szkole..
Hubert słysząc to zaniemówił. Czy to.. Jego przyjaciel?
- Miał wypadek i jest w śpiączce - dodał jeden z chłopaków.
Te słowa odbijały się w uszach Huberta. Został oszukany?
Hubert wybiegł z pokoju. Chciał Go odnaleźć. Upewnić się. Miał nadzieję, że to jakaś pomyłka. Jakiś zbieg okoliczności. Nagle na kogoś wpadł.
- Wiedziałaś?! - krzyknął do Julki. - Ty też?! Dlatego zostałem zamknięty w pokoju!
- Nie wiedziałam.. To zbieg okoliczności - powiedziała smutna.
- Nie wierzę! Nie okłamuj mnie! Dlaczego.. ? - chłopak nie wytrzymał. Zaczął płakać jak dziecko. Nie potrafił dusić w sobie tego bólu. Bólu, którego nikt nie rozumiał. Stracił coś co miało dać mu szansę na lepsze życie i najlepszego przyjaciela.
- Hubert..
- To najprawdopodobniej moja ostatnia szansa. Nie chcę jej! Nie mogę zabrać serca przyjaciela aby przeżyć..
- A gdyby to był ktoś obcy to byłoby to w porządku? - zapytała a łza spłynęła jej po policzku. - Wczoraj tak bardzo sie cieszyłeś! Nie dbam czyje to jest serce.. ważne abyś żył! Hubert.. Tylko to mnie teraz obchodzi! Nie pozwolę Ci umrzeć.. jeśli umrzesz ja..
- Julka..już nic nie mów. Ty i Twój tata nic nie rozumiecie. Nie wiecie czym jest śmierć. Nie wiecie jak myśl o tym jest przerażająca. Jak każdego dnia się budzę i dziękuje Bogu, że jeszcze żyję. Tobiasz czuje to samo.. Julka. Co znaczy życie? Muszę zabrać serce przyjaciela aby przeżyć? Nie che. - powiedział siadając na schodach. Julka bez zastanowienia podeszła do niego i mocno Go przytuliła. Właśnie teraz tego potrzebował. Potrzebował drugiej osoby, ciepła innego serca.
cdn