Zdjęcie robione chyba w 1 klasie liceum, mieliśmy wtedy z kumplami fazy na tle mr. szatana z youtube'a :)
Heheh, a notkę taką sentymentalną trochę pierdyknę znów, bo wczoraj odkopałem na swoim dysku płytę zespołu Big Cyc (ale tą pierwszą, na której czuć było jeszcze ducha punk rockowego). Niby nic w tym specjalnego prawda ? Ale przypomniało mi się, kiedy miałem jakieś 3 może 4 latka i mój tata słuchał owego zespołu.
Może nic w tym niezwykłego, jednak najważniejsza jest druga częsć tego co mi się przypomniało :D
Otóż za czasów, kiedy to jeszcze na dzień nie zamykano na kłódkę naszego amfiteatru poszedłem tam z rodziną. Jacyś obcy ludzie też siedzieli. Wtedy rodzinka usiadła na ławeczkach, a ja jako mały brzdąc niekoniecznie znający sens piosenki wybiegłem na scenę, i udając grę na gitarze zacząłem śpiewać :
"...najlepsza na świecie jest miłość w klozecie, a każdy szalet jest pełen zalet !"
Jeżeli chcecie pełną wersję piosenki, to jest to Big Cyc "Wielka miłość do babci klozetowej":D