photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 STYCZNIA 2015

fez and cylinder are cool

Mogłabym się wysilić i sklecić jakiś kolaż najważniejszych wydarzeń 2014, ale kurde jakoś nie mam ochoty się w to bawić graficznie... ale klawiaturą się posłużę. Warto zacząć od tego, że mam podły nastrój, lekko krytyczny, ironiczny co się równa - idealny do pisania długich notek. Ten rok nie zaczyna się najlepiej - dlaczego? - bo prawdopodobnie mam tak bardzo za dobrze, tak bardzo w dupę przyjemnie i tak sporo wolnego czasu, że szukam sobie problemów... cofnij, NIEPOTRZEBNYCH problemów, które robią całkiem niezły bajzel, na tyle, że budzę się, otwieram oczy i ryczę - co? Na tyle, że albo jak to poradził tata "pierdol to" i wszystko wróci na swoje miejsce, ale to JA rozpierdole sobie wszystko tak w sumie bez żadnych powodów. Wydaje się, że... jak się raz miało depresje to zanim się z niej wyzwolisz nasra Ci w mózgu larwami, które kiedyś się wyklują i będą truły Ci myśli dla zabawy - najlepszy na to moment, gdy mózg się nudzi, weźmie wszystko - w końcu co ma specjalnego do roboty, skoro wszystko się układa i nie ma o co się rozprawiać tylko się cieszyć? I tak mówiąc pół metaforycznie człowiekowi odpierdala. Gorzej. Ja już tak kiedyś miałam, więc wszystko sobie porównuje co oczywiście wpływa negatywnie na ogólną sprawę. I czuję się podle, kochanie. Nie będzie tego często widać, ale to okrutnie boli. To nie takie proste tego robala wykopać, a drąży strasznie do momentu, gdy tracisz nadzieję... a cały czas powtarzasz gdzieś "ja chcę normalnie, ja chcę normalnie", "tak jak wcześniej", "przecież było dobrze" - PEWNIE! było cudownie! Zero ironii. Dlatego to jest wkurwiające. Dlatego podsumuję sobie 2014, może poprawi mi się humor: 

Well, 2 0 1 4  rozpoczął niezwykle udany UROwester, który ciężko nie zauważyć i nie wspomnieć zmienił moje życie ciut ostro. Ale na lepsze! Ciekawsze, kolorowsze... zmieniałam się coraz bardziej i przeszłam przez niezła huśtawkę uczuć. Coraz lepiej wypowiadałam się po francusku spotykając się na zajęciach co tydzień z Madame B. - nauczycielką, której grzech zapomnieć. W pewnym momencie zaczęła mi dogryzać matematyka, matura - około 12 godzin w tygodniu na korkach z matmy i stosy przeliczonych zadań/matur. Wszystko po to, żeby wyjść z zagrożenia na semestr, zdać 12 (!!) sprawdzianów w niewiele czasu i ogarniać aktualne i ostatecznie zdać maturę na cholerne, piękne 30% i mieć tego gnoja z głowy na zawsze! Oj, jak ja piszczałam, że szczęścia na korytarzu, jak nie mogłam się podpisać, bo tak mi się ręka trzęsła. A gwarancją zdanej matury była pewna pula to wykorzystania na podróże, które jeszcze kilka miesięcy przed wydarzeniem miały być tanimi lotami i tak dalej.... do pierwszego dnia, kiedy pojechałam stopem z Przemkiem i Stachem na Juwenalia do Gdańska - dobra, może to nie było coś, ale potem było, a teraz sobie przypomniałam dzięki temu o tych juwenaliach, ale skomentuje jednym, skromnym słowem - było zajebiście! Potem Tour de Kebab, czyli konkrety, przygody, pierwszy raz z Wrocławiem i miłość od pierwszego wejrzenia, niemożność chodzenia przez rozwalone stopy, a generalnie Elbląg - Hel - Poznań - Września - Wrocław - Łódź - Kraków - Łódź i miały być Bieszczady ale się rozlazło, urodziny nie były najlepsze, a nawet najgorsze jakie miałam, ale było minęło i to wszystko było głupie, dawno i nieprawda i co tam się jeszcze mówi, jeszcze szybki wypad do Gdańska na cuda wianki,koczowanie nocki nad morzem i w macu, powrót do domu, a tydzień później czytam, że jakiś koleś szuka kompanki na podróż w Bieszczady - JADĘ, a kolejny tydzień później, dzień przed wyjazdem pisze do mnie ostrowska dupeczka, żebym jego żoną została - od tego momentu zakleja mi dziurę w sercu, Bieszczady na tydzień, kompan typ mentor, bieszczadzki anioł i anioły, powrót i spotkanie z przyszłym mężem, podrywy i grzanie, Wrocław Wrocław Wrocław, poznanie kompana do podróży do Włoch, Jarocin Festiwal z Domi, Przemkiem i z Marcinem, spanie na supereksie, Pidżama Porno, trochę zawód... na kolejny dzień Wrocław znów i autostopowy wyjazd do Włoch..... a w moim sercu coraz bardziej tliło się uczucie do Szczerbatka, a jemu do mnie już w ogóle. Nowe warunki, spanie po stacjach benzynowych, przygody, kanapki z mozzarellą i beznadziejne colloseum, dziwny kompan, powrót do Polski, miziu miziu Marcin Marcin i WOOOOOODSTOOOOOCK, bardzo udany, namiot z gumijagód [you know, sweety] i wyznanie miłości w lesie w krzakach, aż po autostopowanie z Grzesiem do Paryża/Barcelony, dumna, że potrafię dogadać się z francuzami po francusku, świetny host, kochany Pankaj, disneyland i mnóstwo tego tam, więc przejdę do powrotu do Polski, przesiadywaniu we Wrocku na Trzebnickiej, zdecydowanie się na studia w ostatniej chwilii, ostatecznie zamieszkanie na Trzebnickiej w pokoju wraz z Marcinem, nieszczęsne szukanie pracy, śmieszne rozmowy kwalifikacyjne, udane studia, komplikacje mieszkaniowe najróżniejsze, znalezienie nowego, pięknego, ciepłego mieszkania tylko dla naszej dwójki [zapraszamy wszystkich od 10 stycznia], that's the way, ostateczna praca idealna po magazynie Amazona, hostessie i kwiaciarni oraz przedstawicielu handlowym - fotografia i reklama w SportDefinition, ponownie rude włosy [tylko henną!], piękne włosy mam, udane Święta, wymarzony prezent - cylinder - od mojego romeo, udane urodziny Marcina, bo nie ostrów taki straszny jak go... ozdabiają na Święta, huhuhu. No i gdzieś tam trzeba wrzucić w środek - zafascynowanie i mania na Doctora Who [!!], cycki mi urosły też, wielki pluszak renifer Andrzej [tęsknie], oglądajcie Black Mirror iiiii..... jedna bardzo smutna i przykra sprawa o której niestety muszę wspomnieć - od 12 listopada zaginął Rysio, mój ukochany kot. I do tej pory się nie znalazł. I nie chcę się teraz rozpisywać na ten temat, bo to boli i na pewno kiedyś się wyżyję w notce. Liczę, że 2015 przyniesie Rysia z powrotem do domu, a jeśli nie, to że nic mu nie jest. 

ALEŻ TEGO NASRAŁAM! Czy można było to chaotyczniej napisać? Nie sądzę... chyba, że z błędami ortograficznymi, których i tak się pewnie trochę znalazło, bo piszę dość szybko, a potem nie czytam tego wszystkiego - z góry przepraszam. Zresztą za co i tak nikt do tego momentu nie doczyta. A jak tak to szacun. Jak tak to zapraszam na dobre rzeczy do Wrocławia, drzwi otwarte. 
Miałam jeszcze postanowienia noworoczne napisać, ale to już nie w tej notce, bez przesady. Podaruję sobie. I teraz tak się zastanawiam, czy jest mi lepiej.... no może ciut. Zawsze coś. Ale 2014 tak przegenialny, że na czole bym sobie wytatuowała. Dziękuję wszystkiemu, wszystkim i szczęściu. 

Oby to się tak udało w tym roku! Bo to, że się tak średnio zaczyna to nie znaczy wcale, że musi być kijowo? Prawda? Powiedzcie... 

Komentarze

~cichywielbiciel Grubasek! :*
06/01/2015 21:00:29
~szczerbatek Ten rok będzie najlepszy ze wszystkich :) ja już o to zadbam : )
03/01/2015 20:45:09
kindziaphotography bardzo fajne! :)
03/01/2015 19:40:17
jaramsie3 ciekawie!;)
03/01/2015 19:23:33

Informacje o cynam0nka


Inni zdjęcia: End. surprisemotherfucker;) nacka89cwaMniłchas jako lekarstwo mnilchas:) nacka89cwa1481 akcentovaZ Klusią kagooolloZ Klusią kagooolloJa kagooolloZ myszą:* kagooolloJa kagooollo