Coroczna wyprawa na groby, z butelką wiadomo czego i wiadomo jaką zapalniczką.
Wszystko, jak zwykle niepozytywnie powtarzalne.
Bo pozytywy są małe, śmierdzące i ulotne.
Chciałabym dostać na pieprzone urodziny jakiś większy, nieulotny pozytyw. Mógłby nawet śmierdzieć, byleby był pozytywny i nieulotny. I najlepiej jeszcze taki prawdziwny i szczery. Ale nie, dostanę kópę różnych, niepoTRzebnych mi gówien od kópy różnych niepoTRzebnych mi ludzi. Jak zwykle.
`We ran through the graveyard
To catch the midnight sun.
We danced drunk and naked
Until the summer was gone.`