Zdecydowanie lepiej być wstrętną suką, która odstrasza mężczyzna, niżeli kochaną Kasieńką. mhm.. o wiele bardziej się to opłaca. To takie zdrowe, dla duszy przynajmniej.
Jestem zła sama na siebie, że pozwoliłam, żeby jedna osoba pomyślała tak hm.. dziwnie o mnie. O tym co mną kieruję, kiedy postępuję tak, a nie inaczej.
Z drugiej zaś strony to całkiem zabawne, że facet - jakikolwiek, mógł pomyśleć, że pocieszeniem jeno zwykłym jest, nikim innym. Ba! pocieszeniem po człowieku, z którym łączyły mnie jedynie relacje czysto przyjacielskie (może prócz kilku epizodów, o których nie warto wspominać).
bosz jak śmiesznie. żeby nie wspominać o postępowaniu owej postaci zmienię temat. Bo po cóż tu żale moje, czy głupie, niewyjaśnione trwogi - jakkolwiek można to określić.
Piękne lato mieliśmy w ten weekend. Przykro, że pogoda się spaprała.
Ognisko - grill powiedzmy, że wypalił. Pomijając fakt braku węgla i smażenia kiełbasy na patelni.
Cieszę się, że poznałam w ten weekend tak świetnych ludzi.
Może jeszcze wypali to co planowałam, póki co ciii.
Za dużo myśli kłębi mi się pod czaszką. Zdecydowanie za dużo i zdecydowanie są to myśli zbędne, którymi na próżno zaprzątam sobie głowę. Ogarnę się z tym, jeszcze trochę. Muszę do szkoły wrócić i oswoić się z jego brakiem. duchowym dość. ale przecież dam radę. zawsze daję.
Poza tym zero jakiś drastycznych nowości, jak zwykle wkurza mnie tylko fakt, że nie wszystkich mogę ustawić jak chcę. i że serce to zbuntowany skuwiel, nie sługa.
Ale poradzę sobię z tym, całkiem niedługo wakacje. może spotkam 'starych' ludzi.
i podobno 'stara miłość nie rdzewieje'.... przekonajmy się. ;]
Do zobaczenia po drugiej stronie.