wystarczyło spytać się kogoś, kto na tym się zna. może zmniejszył się lęk - ale mimo wszystko coś jest nie tak. chyba nie ma sensu martwić się na zapas - tak czy siak się dowiem. no i być dobrej myśli. przynajmniej spróbuję. piątek przekleństwem jednocześnie błogosławieństwem. taki plan : ) z nałogiem ciężko, za to za dużo przeklinam - no i weź się weź ;> dziwnie. słońce wstaje - jadę, znika za horyzontem - wracam. mało czasu! doba ma za mało godzin! zatoki jeszcze troszkę mnie pomęczą. rzeczywiście jestem przewrażliwiona. czasem mnie dziwi rozpieszczenie ludzi w moim wieku - to nie podoba mi się to, tamto; jest zimno; głodny; ręka mnie boli... można tak wymieniać. jedynie nad czym ubolewałam - to chyba brakiem miejsca do spania czy bólem nóg po 30 km. albo to ja jestem przystosowana do warunków hardcorowych :) no właśnie - nie ma Polewaja...
doceniam.
o, dziś z moją trzecią ę wyjdę może ;>!
tylko w nosek mi zimno.
na zdjęciu widok z mojego miejsca.
jakich wiele.