Hmmm. No nieźle. Nieźle się bawiłam. W końcu.
Widziałam Gilewicza i jego trzy mrówki.
Później Pszczoła- zemieńcie "p" na "w" i zabierzcie "cz". Wyjdzie wam prawdziwy pseudonim.
Następnie cztery biedronki łaziły mi po włosach.
I na koniec dnia- mucha z karabinem szła mi po kolanie i krzyczała coś, czego wolelibnyście nie wiedzieć.
Thank u, thank u. Bye.