Bo nic nie jest tak jak powinno...
bo miało być wszystko dobrze..
a nie jest..
było zaplanowane..
a nic z tego nie wyszło..
czuję sie taka bezradna..
jakby w proszku..
rozmontowana..
jakby ziarenko piasku na plaży..
nic nie znacząca..
dla nikogo...
puste słowa..
sztuczne uśmiechy..
bezgraniczna sympatia..
szczęście...
lecz tylko przelotne..
mimo to..
wiem..
czuję..
i jestem pewna...
że to nie do końca jest prawdą..
jakby kiedyś me sny stały się teraźniejszością..
nigdy nie chciałabym się obudzić..
żeby do tego wszystkiego wracac..
tej szarej...ponurej i jakże bezlitosnej rzeczywistości...
"Moja milosć zawsze umiera, zanim się zacznie"