To już ponad miesiąc, a nadal się nie moge pogodzić z tym..
Od ciebie zawsze możnabyło się dowiedzieć ciekawych rzeczy, nigdy nie zaśmiecało się rozmów pieniędzmi, byłeś złotą rączką, która wszystko potrafiła zrobić (biore twoje złote jajko Ferberga z kokosa, bo zawsze mi się tak podobało), na urodziny pisałeś mi wiersze, których nie mogę znaleźć ;(Choć połowa rodziny na moją 18 mnie olała, ty przyszedłeś mimo że miałeś proteze i chodziłeś o kulach.. Zawsze wierzyłeś w moje plany na przyszłość razem z babcią oczywiście.. Zawsze twoje niby kłótnie z babcią poprawiały wszystkim humor.. Pamiętam naszą ostatnią dłuższą rozmowe, gadaliśmy chyba o tenisie którego oboje zawsze lubiliśmy oglądać, ty mnie zaraziłeś, bo zawsze sport leciał u ciebie w TV jak przychodziłam z mamą.. Gdyby nie ten cholerny brudny gorzowski szpital, może i byłbyś razem z nami nadal... Przeżyłeś operacje,której mogłeś nie przeżyć, 2 dni później, po prostu zasnąłeś... A obiecałeś mi kupić auto jak zdam na prawojazdy ;) ehh.. żegnaj ;( Umarł mój jedyny dziadek, którego cokolwiek obchodziłam ;(